Ward zrobił różnicę - podsumowanie sezonu w wykonaniu Lotosu Wybrzeża Gdańsk

Lotos Wybrzeże Gdańsk minione rozgrywki I ligi zakończył na drugim miejscu i wywalczył awans do Speedway Ekstraligi. W zespole prowadzonym przez Stanisława Chomskiego brylował Darcy Ward, natomiast bardzo słabo prezentowali się polscy seniorzy. Gdański zespół do ostatniej ligowej kolejki walczył o upragniony awans. Pomimo mało udanej rundy zasadniczej, ten cel udało się zrealizować i po dwuletniej przerwie Wybrzeże znów zawita wśród najlepszych.

Małe duże zmiany

- W tym roku liczy się dla nas tylko awans do Ekstraligi - zapowiadał przed sezonem prezes gdańskiego klubu Maciej Polny. Co ciekawe, w drużynie, przed którą jeszcze rok wcześniej za cel stawiano zaledwie awans do pierwszej czwórki I ligi (a która ostatecznie wzięła udział w barażach o Ekstraligę) zmiany były kosmetyczne. Przynajmniej pozornie. Grono seniorów wzmocnił doświadczony Mikael Max, a na pozycji juniora Mateja Kusa zastąpił Darcy Ward. I to właśnie młodego ryżawego Australijczyka, którego styl jazdy kazał się zastanawiać, czy aby jego kręgosłup nie jest z gumy, gdańscy kibice będą pamiętać jako głównego autora tegorocznego sukcesu. "Darcy Ward zrobił różnicę (...)" - tak na naszym portalu zatytułowaliśmy relację z pierwszego spotkania gdańszczan z jego udziałem. Z czasem okazało się, że istotną różnicę na ich korzyść zrobił również w przekroju całego sezonu. Dwukrotny Indywidualny Mistrz Świata Juniorów był najskuteczniejszym żużlowcem I ligi. Na tym, przynajmniej na razie, koniec przygody Warda z Gdańskiem. Australijczyk wrócił do klubu z Torunia, z którym podpisał nowy 3-letni kontrakt.

Darcy Ward był głównym autorem sukcesu gdańszczan

Gdańszczanie w większości spotkań mogli liczyć na dobrą dyspozycję Thomasa Jonassona oraz kapitana zespołu Magnusa Zetterstroema, ale to właśnie debiutujący dopiero w trzeciej ligowej kolejce "Wardzik" tchnął życie w zespół, który sezon rozpoczął od dwóch porażek. Runda zasadnicza upłynęła czerwono-biało-niebieskim pod znakiem odrabiania strat i próby zajęcia możliwie najwyższej pozycji w górnej czwórce tabeli. Rundę finałową gdańszczanie rozpoczynali ze stratą punktu do zespołu z Grudziądza, czterech punktów do zespołu z Gniezna i dziewięciu do zespołu z Bydgoszczy. Szału radości nie było.

Słabi Polacy

Jeżeli o sile nadmorskiego zespołu stanowił Darcy Ward to z pewnością jego mankamentem byli polscy zawodnicy. O ile w wykonaniu Pawła Hliba początek sezonu był przyzwoity, o tyle efekty jazdy Dawida Stachyry i Damiana Sperza doprowadzały sympatyków Wybrzeża niemal do rozpaczy. Dla Sperza konkurentem do składu był jedynie Marcel Szymko, zaś o rywala dla "Davidoffa" klub musiał się dopiero postarać. Wybór padł ma wypożyczonego z Grudziądza Kamila Brzozowskiego. Czy manewr ze "straszakiem" poskutkował? Na to wygląda. Fakty są takie, że gdzieś w połowie lipca Dawid Stachyra zaczął przejawiać pierwsze sygnały zwyżki formy. W przeciwnym kierunku zmierzała natomiast dyspozycja Pawła Hliba. Pod koniec sezonu to właśnie "Hlipek" stał się tym, który walczył o miejsce w składzie z Brzozowskim.

Postawa polskich zawodników była w minionym sezonie zmorą Wybrzeża

W Gdańsku doskonale zdawano sobie sprawę, iż od postawy polskich zawodników w dużej mierze zależało powodzenie w rundzie finałowej. Rychło w czas na dobre przebudził się Stachyra, dla którego wygrany mecz w Gnieźnie okazał się meczem życia w barwach Lotosu Wybrzeża, a sam zespół znacząco przybliżył do celu jakim było zajęcie drugiego miejsca w tabeli. - Po tak wspaniałym ubiegłorocznym sezonie, wręcz niemożliwe było tak fatalnie zacząć kolejny rok startów. Zgubiły mnie kłopoty sprzętowe. Teraz w najważniejszych meczach znowu jestem częścią drużyny - cieszył się "Davidoff".

Taktyk Chomski

Kibice Wybrzeża w minionym sezonie mogli zachwycać się szarżami Darcy’ego Warda, progresami Thomasa Jonassona czy też solidną formą i przywódczymi zdolnościami Magnusa Zetterstroema. Mało kto jednak śmiałby nie docenić roli, którą w Gdańsku pełni trener Stanisław Chomski. To właśnie od niego nadmorski klub rozpoczął budowę ekstraligowego zespołu na przyszłoroczne rozgrywki. - Kontynuacja współpracy z trenerem Chomskim była dla nas priorytetem - podkreślał prezes Polny. "Stanley" wykazał się w minionym sezonie znakomitym zmysłem taktycznym, zwłaszcza jeśli chodzi o kwestię szachowania startami atutowego asa zespołu w osobie Warda. Dyskusje mogły budzić rotacje w składzie pomiędzy Jonassonem, Maxem i Renatem Gafurovem czy Hlibem a Brzozowskim, ale koniec końców, wynik zespołu obronił trenera.

Teraz Stanisława Chomskiego czeka zbudowanie i poprowadzenie ekstraligowego zespołu w klubie, który od lat nie może zagrzać w elicie miejsca na dłużej. Trzeci sezon pracy w Gdańsku z pewnością będzie dla niego nie lada wyzwaniem. Co więcej, żużlowy światek będzie bacznie obserwował jak pod jego opieką rozwija się talent Krystiana Pieszczka, który swą ligową karierę rozpoczął od bardzo udanego występu na torze w Grudziądzu.

Kibice w Gdańsku doczekali się powrotu do Ekstraligi. Czy nareszcie na dłużej?

Źródło artykułu: