Hans Andersen, który w minionym roku najpierw zmagał się z kontuzją stopy, a później nie spełnił oczekiwać włodarzy z Gorzowa, wierzy, że wkrótce wyklaruje się jego sytuacja w lidze polskiej. - Na tę chwilę nie podpisałem jeszcze żadnego kontraktu. Nie ukrywam jednak, że jestem w stałym kontakcie z kilkoma drużynami i wciąż prowadzę negocjacje. Są kluby, które wierzą, że wrócę do formy! - powiedział Duńczyk. Andersen nie chciał jednak sprecyzować z kim prowadzi najbardziej zaawansowane rozmowy. Nie ukrywa jednak, że w grę wchodzą zarówno oferty z ekstraligi jak i niższej klasy rozgrywek. - Jestem otwarty na wszystkie opcje – komentuje krótko.
Inaczej ma się jednak sytuacja w lidze szwedzkiej. Andersen, który w minionym sezonie reprezentował barwy klubu z Malilli, nie miał problemu ze znalezieniem nowego pracodawcy. W kolejnym roku Duńczyk dołączy bowiem do drużyny wicemistrza kraju - Indianerny Kumla. - Ostatnie dwanaście sezonów spędziłem w Malilli, więc z pewnością będę w jakiś sposób tęsknił. Niemniej jednak stwierdzić jednak muszę, że tor w Kumli zawsze mi odpowiadał i będzie to dla mnie nowe wyzwanie i zarazem świeży początek. Nie mogę się doczekać kolejnego sezonu w Szwecji, tym bardziej że Indianerna po raz kolejny wygląda na drużynę, która walczyć będzie o zwycięstwo w Elitserien – podsumował Andersen.