Nie jesteśmy faworytem i niech tak pozostanie - II część rozmowy z Wojciechem Stępniewskim, prezesem Unibaksu Toruń

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W drugiej części rozmowy z naszym portalem, Wojciech Stępniewski opowie m.in. o powrocie Darcy Warda, zatrudnieniu Mirosława Kowalika, turnieju pożegnalnym Wiesława Jagusia i oczekiwaniach wobec sezonu 2012.

Robert Chruściński: Darcy Ward świetnie spisał się w Gdańsku. Bardzo dobrze jeździł w Anglii, a także zaliczył udane występy w Grand Prix. Czy Pana zdaniem ten zawodnik już dojrzał i będzie rozwijać się w dobrym kierunku?

Wojciech Stępniewski: Nie spodziewałbym się od niego w Speedway Ekstralidze aż tylu punktów, które zrobił w I lidze. Stać go na pewno na 8-10 punktów w każdym meczu.

Dość krótko, bo nawet nie cały sezon trwała przygoda Sławomira Kryjoma z Unibaksem Toruń. Uważa pan decyzję o jego zatrudnieniu za dobrą?

- Sławek wprowadził kilka ciekawych elementów do drużyny. Po rezygnacji Jacka Gajewskiego, dobrego fachowca, na rynku zostało niewielu rozsądnych i dobrych ludzi. Wybór padł na Sławka.

Sławomir Kryjom tylko przez niecały sezon był menedżerem Unibaksu Toruń

Dlaczego zdecydowaliście się na Mirosława Kowalika? Czy braliście pod uwagę inne kandydatury?

- Mirek wraca na stare śmieci. Widać w nim zapał do zrobienia czegoś pozytywnego. Jego najważniejszą rolą będzie, wspólnie z Jankiem Ząbikiem, popracowanie na toruńską młodzieżą, bo tutaj mamy największe braki.

W zeszłym roku wiele działo się w Unibaksie, jeżeli chodzi o marketing. W efekcie na MotoArenie zasiadło 15,5 tys. osób więcej niż w 2010 roku. Będziecie dalej kontynuować zabiegi marketingowe? Zdradzi pan na co mogą liczyć kibice tej zimy?

- Oczywiście, zeszłoroczne akcje nie były jednoroczne. Jesteśmy w trakcie przygotowywania akcji promocyjnych na nadchodzącą zimę. W 2012 roku przypada 50 rocznica powstania klubu pod nazwą Apator, w co też chcemy się aktywnie włączyć, gdyż szanujemy naszą tożsamość i tradycję.

Przy okazji meczu Polski z zespołem Reszty Świata wiele osób pytało o turniej pożegnalny Wiesława Jagusia. Pojawiają się również liczne pytania o ten turniej wśród internautów. Czy może pan jednoznacznie określić, czy dojdzie do tego turnieju? Jeżeli nie, to co stanęło na przeszkodzie jego organizacji?

- Na początku roku przeszkodą były prace związane z ukończeniem dachu, później brak terminów. Chcemy to zrobić, nikt się z tego pomysłu nie wycofuje.

Czy Wiesław Jaguś doczeka się swojego turnieju pożegnalnego?

Czy Pana zdaniem przepis o jednym zawodniku z cyklu GP w ekstraligowej drużynie przyniósł oczekiwane efekty, a więc oszczędności? Jak się okazało większych kontraktów zażądali tzw. "przeciętniacy", którzy stali się bardzo cennymi zawodnikami przy ustalaniu składów.

- Do przewidzenia były podwyżki niektórych zawodników. Jednakże, efekt obniżenia kosztów jest spodziewany w długim okresie czasu.

Pozostałe zespoły kończą kompletowanie składów. Jak zwykle silny będzie Falubaz. Mocny skład kompletuje Leszno oraz Gorzów. Ponadto imponująco ma wyglądać skład w Tarnowie. Jak pana zdaniem w przyszłym roku może prezentować się układ sił w Ekstralidze?

- My również byliśmy silni w sezonie 2011, także w 2010. Efekt? Brąz w 2010 i czwarte miejsce w 2011. Nazwiska nie jeżdżą. A proroctwa zostawmy prorokom.

Proszę zdradzić, co Pan czuł na koniec sezonu, gdy okazało się, że Unibax po raz pierwszy od momentu przejęcia klubu przez Romana Karkosika nie zdobędzie medalu DMP, mimo że przez niemal cały rok toruńscy żużlowcy spisywali się świetnie.

- Zwykłą złość. Sport ma to do siebie, że jest nieprzewidywalny a tym samym ciężko cokolwiek sobie zaplanować. Zabrakło nam w play-offach punktującego Holty, Jensena oraz młodzieży. Taka jest geneza czwartego miejsca.

Skład Unibaksu na sezon 2012 został dopięty bardzo szybko. Widać nieco inny kierunek w doborze zawodników i kadry szkoleniowej w porównaniu do poprzedniego sezonu. Teraz postawiliście na swoich. Utrzymano trzon zespołu. Powrócił Darcy Ward. O piąte miejsce powalczą Mateusz Lampkowski i Karol Ząbik, a parę juniorów tworzyć będą bracia Pulczyńscy. Na co pana daniem stać ten australijsko-toruński team?

- Na wiele dobrych meczy, na wspaniałą i widowiskową jazdę, na radość kibiców po wygranych biegach przez toruńskich zawodników. A co wygramy lub przegramy pokaże sezon. Nie jesteśmy faworytem i niech tak pozostanie.

Źródło artykułu: