Podczas czwartkowych zawodów Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostw Polski rozegranych w Częstochowie, wychowanek Polonii Piła w parkingu wspierał radą swoich młodszych kolegów. Po zawodach Gapiński nie odmówił nam krótkiej rozmowy. Jak sam stwierdził, od dłuższego czasu, mimo poważnej kontuzji, nie może narzekać na zdrowie i samopoczucie. - Czuje się dobrze, w zasadzie cały czas tak się czuje. Myślałem, że szybciej się to wszystko skończy, ale, jednak jeszcze trochę czasu potrzebuje, aby doprowadzić tą nogę do pełnej sprawności - mówi jeden z ulubieńców częstochowskich kibiców, którzy przebojem zaskarbił sobie ich sympatię.
Po ponad miesięcznej przerwie, najprawdopodobniej Gapiński w przyszłym tygodniu wznowi treningi na torze. Zawodnik częstochowskiego klubu nie czuje się jeszcze na siłach, aby usiąść na żużlowym motocyklu. - W tym tygodniu na pewno nie, być może w przyszłym uda się zrobić jakiś trening. Zobaczymy. Nie zależy to ode mnie, a od kontuzjowanej nogi i od doktora, który wyda tą ostateczną decyzję - dodaje „Gapa”.
Długa absencja zrobiła „swoje”. Gapiński już od dawna odczuwa swoisty „głód” żużla i gdyby nie ścisłe zalecenia lekarskie, z pewnością już teraz wyjechałby na tor. - Na pewno tak. Zobaczymy później na torze. Wiadomo, teraz nie ma, co mówić takich rzeczy. Wszystko wyjdzie na torze - zaznacza.
Od paru dni częstochowianie są na ustach wszystkich kibiców w Polsce. Podopieczni Piotra Zyto w minionej kolejce rozbili bowiem dotychczasowego lidera, Unibax Toruń i to w dodatku na jego torze. Tak efektownego triumfu nie spodziewał się sam Tomasz Gapiński. - Na pewno nie. Takiego pogromu się nie spodziewaliśmy. Oczywiście jechaliśmy tam po zwycięstwo i motywowaliśmy wszystkich, aby wspięli się na wyżyny i pojechali, jak najlepiej, ale udało się. Zwyciężyliśmy wysoko i cieszymy się z tego niezmiernie - kończy zawodnik.