Nicolai Klindt ma już na swoim koncie starty w barwach wrocławskiego klubu. Kontrakt ze Spartą w 2006 roku był dla żużlowca zarazem debiutem w lidze polskiej. Wtedy też Wrocław zdobył tytuł Drużynowego Mistrz Polski. Ostatnie trzy sezony Duńczyk spędził na zapleczu ekstraligi, w związku z tym kibice mają wątpliwości, czy Klindt jest gotowy na walkę wśród najlepszych. - Czuję, że jestem w stanie podołać temu zdaniu. Oczywiście w porównaniu z pierwszą ligą będzie mi dużo trudniej zdobywać punkty, ale z drugiej strony ścigam się z najlepszymi zawodnikami w Anglii czy Szwecji. Skoro jestem w stanie ich pokonać tam, to czemu nie w ekstralidze? Ostatnie lata były dla mnie bardzo ciężkie, gdyż Ostrów i Rybnik zmagały się z problemami finansowymi, a w Daugavpils nie miałam zbyt wielu szans, aby startować. Dlatego też cieszę się, że uzgodniłem warunki z Wrocławiem i nie mogę się doczekać podpisania finalnej umowy - komentuje Klindt. Co więcej żużlowiec twierdzi również, iż zaczął już intensywne przygotowania do nadchodzącego sezonu. - Niemalże zaraz po ostatnim meczu zaplanowałem cykl treningów i obecnie pracuję nad moją kondycją fizyczną. Ponadto kompletuję także bazę sprzętową, negocjuję ze sponsorami oraz ustalam warunki współpracy w moim teamie. Szykuję cztery nowe motocykle, tak aby za rok być w znakomitej dyspozycji - dodaje.
Duńczyk w minionym sezonie długo zmagał się ze znalezieniem odpowiednich ustawień motocykli względem łotewskiego toru w Daugavpils. Ponadto jako iż wystąpił w zaledwie siedmiu meczach, jego KSM dla wszystkich lig wynosi 6,50. - To nie był dla mnie najlepszy rok, a problemy zaczęły się jeszcze przed rozpoczęciem ligi. W związku z tym, że moja średnia była za niska, nie mogłem znaleźć klubu w Polsce. Daugavpils było więc dla mnie ostatnim wyjściem. Niestety nie potrafiłem dostosować motocykla tak, aby na tamtejszym torze osiągnął dobrą prędkość. Udało się to dopiero pod koniec sezonu, ale wtedy było już za późno. Niemniej jednak bardzo pozytywnie oceniam Lokomotiv i serdecznie dziękuję wszystkim osobom, które okazały mi wiele życzliwości i oferowały swoją pomoc - podsumowuje.
Nicolai Klindt szybko zdecydował się na zawarcie umowy z Betardem Spartą Wrocław. Duńczyk przyznaje jednak, że nie była to jego jedyna oferta. - Rozważałem również inny opcje. Miałem parę propozycji z innych klubów ekstraligowych, a także interesowała się mną drużyna z pierwszej ligi. W tym roku jednak moja średnia jest za wysoka, w związku z czym nie mogłem zbyt wybrzydzać. O wyborze klubu z Wrocławia zadecydował przede wszystkim fakt, że znam tutejszych działaczy. Co prawda tor się zmienił, ale jestem przekonany, że nie będzie to dla mnie żadnym problemem. Szczerze mówiąc nie mogę się już doczekać, aby startować z logo Sparty na piersi - komentuje Klindt. Żużlowiec dodaje ponadto, że Wrocław jest dla niego szczególnym miejscem. Nicolai twierdzi, że sezon 2006 był dla niego rokiem przełomowym. - Mam z tym klubem oraz miastem same pozytywne wspomnienia. To tutaj bowiem przełamałem się jako sportowiec i zaistniałem w światowym żużlu. Po sezonie, w którym debiutowałem na polskich torach, niestety doznałem kontuzji, która wyeliminowała mnie z jazdy na dwa miesiące. Nie udało mi się wtedy powrócić do składu, ale pamiętam, że to we Wrocławiu bardzo wiele się nauczyłem i tamte lekcje pomogły mi w późniejszej karierze - kończy.
Klindt ma na swoim koncie parę sukcesów. Jest mistrzem juniorów Danii (2006), dwukrotnym brązowym medalistą Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów (2006,2007) oraz złotym medalistą Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów (2007). W seniorskiej karierze pochwalić się może startami w Drużynowym Pucharze Świata.