Michał Gałęzewski: Przy twojej osobie można zacytować powiedzenie do trzech razy sztuka. Z Wybrzeżem związałeś się już po raz trzeci. Myślisz, że będzie lepiej niż było wcześniej?
Tomasz Chrzanowski: Jak odchodziłem w 2005 roku jako ostatni, a klub tonął, to nie myślałem że tak szybko wrócę do Gdańska. Później po zawirowaniach w 2008 roku, moja kariera potoczyła się w innym kierunku. Trafiłem do Bydgoszczy i sezon się nie udał. Wylądowałem w I lidze w Grudziądzu i teraz jestem ponownie w Gdańsku. Cieszę się, że będę reprezentował ten klub, bo spędziłem w nim najlepsze lata kariery. Będę chciał dorzucić swój wkład do zwycięstw drużyny.
Poza Nicki Pedersenem nie ma w składzie wielkich gwiazd, jednak jest on złożony z zawodników, którzy od wielu lat pokazują, że im się chce. Co o tym sądzisz?
- Tak jak prezes podkreślił, każdy z nas chciałby coś jeszcze w tym sporcie osiągnąć. Podobnie jest z moją osobą. Akurat tak się złożyło, że sezon w Bydgoszczy zdecydował o mojej karierze. W Grudziądzu odbudowałem się sportowo i chciałbym pojeździć w Ekstralidze. W Gdańsku będę miał ku temu najlepszą okazję.
Długo trwały negocjacje z prezesem Polnym?
- Uważam, że nie. Znam wszystkich ludzi pracujących w gdańskim klubie i dlatego było łatwiej.
W zeszłym sezonie zdarzyły ci się spotkania, w których pojechałeś poniżej swoich możliwości. Uda ci się teraz ustabilizować formę?
- Wahania formy były spowodowane po pierwsze zmianą tłumików, a po drugie dwoma kontuzjami, które odniosłem nie ze swojej winy. Jeździłem i rehabilitowałem się, bo nie chciałem zatracić kontaktu z motocyklem. Nie poszło mi najlepiej na trudniejszych obiektach, jak w Gdańsku gdzie oba mecze odjechałem ze złamaną kostką strzałkową i nie do końca wyleczonym kolanem. Pod koniec sezonu, w meczach teoretycznie trudniejszych - z Gdańskiem, Bydgoszczą i Gnieznem - pokazałem się z dobrej strony. Cieszę się, że sezon zakończyłem cało i zdrowo. Teraz mogę się przygotowywać do rozgrywek w pełni.
Ile punktów w meczu by ciebie satysfakcjonowało?
- Nie określam się na chwilę obecną, wszystko zweryfikuje tor. Całą drużynę czeka ciężka praca, bo łatwo nie jest, a inni koledzy też się zbroją. Wiadomo, że należę do grupy zawodników, którzy są startowcami i ten atut przede wszystkim w Gdańsku chciałbym wykorzystać. Chcę się też zżyć z torem i najeździć na nim, a wtedy zobaczymy.
Jakie masz plany na okres przygotowawczy?
- Kondycyjnie przygotowywać się będę w Toruniu pod okiem indywidualnego trenera, który prowadzi mnie od dwóch lat. Jest to trener Kickboxingu i jestem zadowolony ze współpracy. Ponadto zaplanowany jest obóz w górach, który zaplanował trener Chomski, aby drużyna lepiej się poznała. Później będziemy śledzili warunki pogodowe. Dzisiaj płata ona nam takie figle, że na początku grudnia nie ma zimy. Zobaczymy jak to będzie wyglądało w marcu.
Jak wspominasz okres spędzony w Grudziądzu? Były to dla ciebie dobre lata?
- Jak najbardziej pozytywnie wspominam Grudziądz. Miałem blisko i miałem bardzo dobry kontakt z prezesem Fiałkowskim. Odbudowałem swoją formę i uwierzyłem, że mogę wygrywać z najlepszymi. Dziękuję działaczom, trenerowi i kibicom za wsparcie i doping.