Bartłomiej Czekański - Bez hamulców: Czy Hanka Mostowiak była od Buczoków?

WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski
WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski

Według mnie najbardziej obciachowym serialem telewizyjnym jest polsatowska "Pierwsza miłość" z najbardziej frajerską obsadą "aktorów" i jako wrocławianin przepraszam wszystkich za to badziewie, które jest wytwarzane w moim mieście.

Ale, ale, najbardziej obciachowa i wyszydzana, m.in. na fejsbuku, okazała się jednak serialowa scena z "M jak Miłość", czyli idiotyczny obrazek, gdy jedna z głównych bohaterek Hanka Mostowiak umiera po tym, jak jej auto uderzyło w kartony. No to zara podłe ludzie wzięli ją sobie na używanie i masowo pisali po internetach:

"- Hanka!

- Co?

- Pudło!"

"Kartony zaczęły zabijać! Kto następny?".

"Nie znasz dnia, ani... kartonu!".

"- Jaki jest ulubiony telewizyjny kanał Hanki Mostowiak?

- Karton Netłork!".

"Krótsze życie każdej Hanki to karton!".

"Marek Mostowiak natychmiast zmienił swój status na fejsbuku na wolny".

I nawet spolszczony Chińczyk z "Tańca z gwizdami" zaśpiewał rzewną pieśń typu: "Oj odeśła Hańka Mośtowiak".

Rzeczywiście, szczyt obciachu z tą Hanką M., ale z tarnowskimi Jaskółkami ostatnio przecież nie mniejszy! Może ona, ta Hańka, też z Buczy? Cholera wie.

Tarnowskie wyjście awaryjne, czyli podłość ludzka nie zna granic

I znowu polecę tu X Muzą. Tak mnie dzisiaj jakoś wzięło. Pamiętacie fajowy film pt. "Wyjście awaryjne"? Bożena Dykiel brawurowo zagrała tam komuszą stupajkę - naczelnik gminy Jadwigę Kolędową, która zwykła się oburzać, że "podłość ludzka nie zna granic", a ona sama była niezłą zołzą.

Jak sądzicie? Dziś o tej podłości chyba mogę powiedzieć w kontekście tego, co nie tak dawno wyczyniali niektórzy działacze Unii Tarnów, albo pewni jej sponsorzy, bo tam jest czeski film: nie wiadomo, kto rządzi. Początkowo chciałem zażartować: "gul, gul, gul, coś pan uczynił, panie prezesie Gurgul". Tyle że sprawa z nim nie jest taka prosta. Media podają bowiem, iż pan Gurgul przebywa (jak dawni dygnitarze z jedynie słusznych czasów) na chorobowym i że lada moment zostanie sczyszczony z funkcji prezesa żużlowej Unii T. Albo może już został? Z kolei zawodnicy mówią mi, że nowe kontrakty podpisali tam nie z klubem, a z głównymi sponsorami, czyli w domyśle pewnie z Tauronem i Azotami. No to ja się zapytowywuję: To kto tam w Tarnowie naprawdę rządzi speedwayem i kto tak narozrabiał? Bez półlitry nie rozbieriosz! Ale w sumie wszyscy wiecie o co mi tu biega. Sprawa przecież była głośna.

Myślałem, że po tylu latach speedway nie jest już w stanie mnie zaskoczyć, ani rozbawić. A tu proszę! Listy żużlowego Tauronu Azotów Tarnów, które za pośrednictwem papug, czyli adwokatów, trafiły do Sebastiana Ułamka i Krzysztofa Kasprzaka stały się żenuą roku. Otóż - jak już wiemy - te ptaszki, czyli Jaskółki poinformowały, że na skutek słabej jazdy obu wspomnianych zawodniczych delikwentów główni sponsorzy Unii Tarnów odmówili przelania na konto klubu premii w postaci prawie trzech baniek ośmiuset tysięcy złociszy! W związku z czym - chyba prawem kaduka - owa Unia T. zażądała takiej kwoty zarówno od Ułamka jak i od Kasprzaka, ale pomniejszonej o ich zaległe wypłaty. Czyli de facto chciała ona ich obu razem skasować na cirka ebałt sześć dużych baniek! Jaja jak berety! To znaczy, że "Seba" i Krzysiek w zasadzie mieli sfinansować Jaskółkom nadchodzący sezon. A skąd ci dwaj wzięliby taki koszmarny szmal???? Pełna desperacja jakaś! Przy okazji wyszło szydło z worka, że tarnowski klub za miniony sezon zwisał na skrzydło, czyli był winny Ułamkowi aż 882.400,40 zł (a jego osobisty menago upiera się, że nawet i 940 tysięcy złotych plus należne odsetki), zaś Krzyśkowi Kasprzakowi 689.843,47 zł.

A przecież mówiło się w tym roku, że tarnowianie rzekomo mieli trzeci budżet w lidze. Jeśli tak, no to co się stało z tą kasą, skoro pojawiły się aż takie zaległości wobec żużlowców? Że kiepsko oni jechali? Pewnie że tak, zwłaszcza "Kasper", ale to jest tylko sport, w dodatku zależny od sprzętu i nie zawsze wychodzi, jakby się tego chciało. Gdy się nie punktuje, to się przecież mniej zarabia. Zresztą, do Ułamka nawet tamtejsi kibice - zdaje się - nie mają zbyt wielkich pretensji. Zawsze był do dyspozycji, indywidualnie w drużynie ustępował tylko uczestnikowi GP, czyli Fredrikowi Lindgrenowi i miał nawet czwartą średnią Ekstraligi na własnym torze wśród Polaków. Jak podkreśla jego menedżer Robert Jabłoński, popularny "Kolgejt" był w Ekstralidze siódmym krajowcem, poprawił swoje średnie biegowe i meczowe w stosunku do sezonu '2010, a jego drużyna nie spadła (m.in. właśnie dzięki "Sebie"), choć generalnie cieniowała i czasem przy takim niezłym składzie była po prostu śmiechem na sali. Żaden sąd w takiej sytuacji nie stanąłby tu za klubem, a przeciw Ułamkowi. Przypominam, że ewentualnych kar w kontrakcie nie było, co podkreśla menedżer tego zawodnika. Poza tym, skoro miesiącami nie dostawał on kasy, to jak miał inwestować w sprzęt i należycie przygotować się do meczów? Owszem, to bardzo pracowity jeździec, nawet to taki ciułacz po zagranicznych klubach, co nikogo jednak nie powinno obchodzić, bo to Unia T. była dla niego "macierzystą jednostką" i tu miał najwięcej zarabiać (skoro ktoś z nim podpisał tak niebotyczny kontrakt). A dlaczego po trzy bańki siedemset, czy prawie osiemset tysięcy złotych za karę nie wybulił do klubowej kasy każdy tarnowski działacz, czy trener, bo przecież, żeby drużyna jeździła należycie, to trzeba jej stworzyć odpowiednie warunki, zmobilizować ją, a nie miesiącami zalegać z wypłatą! Widać po wynikach, że klub był słabo prowadzony, a niedawnymi żądaniami jakichś bezsensownych megakar dla żużlowców po prostu skończył się medialnie. Jego wizerunek legł w gruzach! Co na to sponsorzy?! Też tak lubią być ośmieszani? I czemu nowi zawodnicy są tak naiwni, że nie biorą pod uwagę tego co może ich spotkać na koniec sezonu '2012?! Obiecany szmal przesłania im oczy? Idą niczym ćma do złudnego, za to być może palącego światła?

A jednak Ułamek ratuje tyłek Jaskółkom

Były przypuszczenia, że tymi idiotycznymi i szokującymi roszczeniami w stosunku do Ułamka i Kasprzaka tarnowscy działacze, tuż przed procesem przyznawania licencji na następny sezon, sprytnie (ale chyba tylko w swoim mniemaniu) chcieli pokazać PZM-otowi i GKSŻ-etce, że nie mają wobec tych rajderów długów, a jedynie pozostają z nimi w sporze prawnym o potężną kasę: czyli kto komu co wisi…

Ale już pierwsze ekspertyzy mówiły ponoć, iż Jaskółki najpierw muszą się rozliczyć ze swoimi jeźdźcami co do grosza, według kontraktu, a dopiero potem ewentualnie się z nimi szarpać po sądach.

- Tylko kto za te sądy miałby zapłacić? Sponsorskie spółki z udziałem skarbu państwa, także po części z naszych podatków? - tak zapytałem w mediach.

A jednak po tym całym niesmacznym zamieszaniu Unii Tarnów prawie udało się uratować skórę i ponoć ma nawet zebrać wysoki budżet rzędu 8,5 miliona złotych. "Prawie" jednak robi różnicę. Przynajmniej jak na razie. Bo nie wiadomo jeszcze, jak będzie. Np. nie jestem przekonany, czy w dobie kryzysu gospodarczego spółki z mniejszym lub większym udziałem skarbu państwa (sponsorują Unię T.) mogą sobie pozwolić na podobne wydatki na żużel, kiedy premier naszego kraju apeluje do wszystkich o zaciśnięcie pasa. A to politycy przecież obstawiają różne rady nadzorcze i zarządy w takich spółkach. Wszystko więc się jeszcze może zdarzyć. Nawet prezes Falubazu Zielona Góra, a jednocześnie nowy senator "Różowa Koszula" Roberto Dowhan, ogłosił, że złoży w parlamencie zapytanie o działalność Tauronu i Azotów na niwie speedwaya. Aczkolwiek akurat tu nie wiem, czy panu senatorowi chodzi o troskę o państwowe finanse czy też bardziej, żeby już na starcie uwalić ewentualnego silnego rywala do DMP? Tak tylko się zastanawiam.

Poza tym, Unia Tarnów (jak wiele innych klubów) dostała ledwie warunkową ekstraligową licencję na przyszły rok.

A jak wyczytałem na niezastąpionych "Sportowych Faktach. pl" i co teraz przypominam:

"Co w głównej mierze decydowało o tym, że kluby otrzymały licencje warunkowe?

- Powody były różne. W części przypadków chodzi o spłatę zaległości względem zawodników, wynikających z podpisanych ugód. W wielu przypadkach są to jednak kwestie związane z licencjami torów. Części klubom po prostu skończyły się licencje i będą musiały czekać na weryfikację torów - mówił nam Piotr Szymański. Jak się okazuje, zespół licencyjny zadecydował, że prześle stosowne pisma do GKSŻ informujące o spłacie zadłużeń przez kluby po 30 listopada oraz w związku z medialnymi wypowiedziami Sebastiana Ułamka o przepisaniu długów Tauronu Azotów Tarnów z 2010 roku na 2011. Zarówno spłata zadłużeń po 30 listopada, jak również przepisywanie długów jest niezgodne z przepisami licencyjnymi".

Ale Tarnowowi, mimo wszystko, raczej się upiecze. I to za sprawą samego Ułamka, bo kilka dni temu "Seba" przez telefon powiedział mi, że owszem tak było (czyli ten klub wisiał mu już kasę w 2010 roku i przerzucił ten dług na bieżący rok!!!), co sympatyczny zawodnik ujawnił w mediach w trakcie owej szarpaczki z tarnowską Unią, tylko że teraz nie chce już wracać do tego tematu. Bo po tej całej niedawnej, a jakże głośnej, awanturze jednak został wreszcie spłacony przez Jaskółki co do joty (choć te, jak słyszałem, idąc w zaparte, chciały rzekomo uwalić mu jakieś 180 tysięcy z zaległej sumy, lecz im się nie udało), więc - według Sebastiana - nie ma już sprawy. No cóż, po prostu, na przełomie 2010 i 2011 roku lojalnie pomagał Unii w kłopotach, z którą miał dwuletni kontrakt i zgadzał się na wiele ustępstw (a tenże klub "nieźle" go za to teraz potraktował, prawda?). Ejże, czy na pewno nie ma sprawy? A może GKSŻ jednak zabawi się w detektywa Monka i spróbuje się tu dokopać do właściwych dokumentów?

No i jeszcze jest coś. Nie mogłem się dodzwonić do Krzyśka Kasprzaka, więc nie mam stuprocentowej pewności, że i on został spłacony. A w środowisku żużlowym różnie plotkują…

Dream Team na środek tabeli? Czyli w Buczy już nie buczy

No to - jak mię tu zapodają - najpierw było tak, że nieliczna grupa tarnowskich małolatów po aferze z Ułamkiem (i Kasprzakiem) ulicznie i gniewnie protestowała przeciw temu, że działacze Unii, po niepowodzeniu w minionym sezonie, obiecali im teraz prawdziwy "Dream Team", a tu nagle szok! Okazało się, że ma ona olbrzymie długi wobec zawodników i to niekoniecznie tylko z 2011 roku. Były krwawe żądania głów tarnowskich prezesów.

No, ale burza jakoś przeszła. Obecnie owi kibole chyba są już zadowoleni, bo jednak ostatecznie dostali tę swoją drużynę marzeń z Gregiem Hancockiem, Januszem Kołodziejem, Maćkiem Janowskim itd., itp. No i z wielkim Markiem Cieślakiem jako coachem. Taką ekipę im oficjalnie i uroczyście dopiero co zaprezentowano. Ale fachowcy przestrzegają, że w konfrontacji z Toruniem, Lesznem, Gorzowem, Zielonką, a nawet w "ukraińskich" derbach z Rzeszowem, ten nadęty balon może pęknąć… Choć przyznaję, że w swoich postach nawet wielu tarnowskich kibiców nie napina się, tylko liczy na środek tabeli. To dziwne, bo ten skład wydaje się bardzo mocny. No, ale w końcu, w minionym sezonie w Buczy też jeździły złe nazwiska. Takie raczej na pierwszą czwórkę w lidze. A o mało nie spadły!

Ale hola, hola, zimna woda na rozgrzane łby! Na razie przypominam, że licencja Tarnowa na Ekstraligę, jak na razie, jest li tylko warunkowa. Jeszcze może coś wyskoczyć, a Wrockowi też trzeba dać z 600 tysięcy za wyszkolenie Janowskiego. Pożyjom więc i uwidim szto budie dalsze. No cóż, wszystko się jeszcze może zdarzyć, jak kiedyś śpiewała Anita Lipnicka.

Za to kolejny raz uaktywnili się małoletni kibole Unii Tarnów. Jak czytam w Waszych postach, na niedawnej oficjalnej prezentacji swojej nowej drużyny obrażali słowem i gestem Dawida Lamparta. Bo przychodzi ze znienawidzonego Rzeszowa, a poza tym, on też kiedyś tarnowskim fanom ponoć pokazał fucka na derbach. Ale mój Boże, teraz będzie zawodnikiem Buczy! Taki Jason Crump niegdyś wypiął tyłek na wrocławskich ultras, lecz oni mu potem to wybaczyli. No cóż, jak się nazywa ta grupka tarnowskich fanów? "Prostacy 05", czy chyba jakoś tak. To wiele tłumaczy. Gdy siądą na łuku, to będą mieli ksywę "Pogięci"?

Żeby było jasne: nie mam nic przeciw Tarnowowi, nic mi tam nie zrobili, nawet posiadam kilku kolegów. Silna Unia T., jak każdy mocny klub jest potrzebna polskiemu żużlowi. Tylko nie tak działająca! Najpierw zbieramy grupę niezłych rajderów, oferujemy im kosmiczne pieniądze, a potem zastanawiamy się, jak ich spłacić, a raczej jak ich zrobić w bambuko i ich nie spłacić (przynajmniej do końca). To podłość, bezczelność i brak profesjonalizmu! A na to nie ma zgody! Uff, musiałem to z siebie tu wyrzucić.

Wróciłem po przerwie, jest mi ciężko, choroba mnie toczy, lecz niebawem napiszę dla "Sportowych Faktów. pl" tekst o innych obciachach, wygłupach i bezczelnościach, jakie przeżyliśmy w speedwayu w minionym sezonie. Choćby po to, żeby przestrzec na przyszłość.

Teraz kolej na innych, bo - jak widzicie - Tarnów już swoje ode mnie dostał. Musiałem mu dołożyć. Za taki numer! Ale niebawem zwłaszcza mistrzowskim Falubazom się "pokłonię". Też nieźle wywijali. Pogrzebiemy się również w upiornych i wnerwiających pomysłach naszych prezesów klubów z niższych lig. Czytajcie przeto SportoweFakty.pl.

Szczyt bezczelności: Nastolatek oskarżony o morderstwo swoich rodziców w ostatnim słowie zwraca się do sądu słowami: "I proszę Wysoki Sąd o łagodny wymiar kary ponieważ… jestem sierotą".

Bartłomiej Czekański

PS Był już pomysł, by spółki z udziałem skarbu państwa, jako ogólne nasze dobro, mogły finansować jedynie całe dyscypliny polskiego sportu, np. ligi czy reprezentacje narodowe, lecz nie poszczególne kluby (przypominam, że np. KGHM za prezesury Ryszarda Czarneckiego w żużlowej Sparcie też ją wspomagał, co wywoływało protesty). I taki pomysł (tzn.: nie dla klubów!), to dobry kierunek, acz pewnie Unia Tarnów ze mną się tu nie zgodzi, że o jej kibicach już nie wspomnę. Dla nich pieniądze może dawać nawet diabeł, byleby tylko były sukcesy na torze. Takie smutne, zaściankowe myślenie. (Bartek Cz.)

Komentarze (0)