Nie byłbym sportowcem, gdybym nie wierzył - rozmowa z Adrianem Gomólskim - zawodnikiem Intaru Lazur Ostrów

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Adrian Gomólski zdobył w niedzielnym spotkaniu z Polonią Bydgoszcz 11 punktów i po raz kolejny był liderem swojej drużyny. Niestety, zawiedli jego koledzy klubowi i dlatego Intaru Lazur uległ gospodarzom 56:36.

Jarosław Galewski: Dlaczego spotkanie z Polonią zakończyło się tak wysoką porażką twojego zespołu?

Adrian Gomólski: Myślę, że startowaliśmy dzisiaj z bardzo wymagającym przeciwnikiem. Należy przecież pamiętać, że Polonia jest jednym z głównych pretendentów do awansu. Na pewno fajnie było sprawdzić się na tle takiego zespołu i to w dodatku na jego torze. Jeśli chodzi o mnie, to jestem ogólnie zadowolony ze swojego występu. Powiem szczerze, że w trakcie zawodów bardzo szybko zmieniał się tor. Raz było dobrze, a w kolejnym biegu wcześniej dobrane przełożenie zupełnie nie pasowało i trzeba było robić korekty przy sprzęcie. Szkoda, że nie zdobyliśmy trochę więcej punktów. Na pewno poniżej swoich możliwości pojechał Robert Miśkowiak. Zawiódł także Daniel King. Dobrego dnia nie miał również David Ruud. Wraz z Harrisem i Kylmaekorpim zdobyliśmy 30 punktów. Widowisko mogło się podobać. Szkoda, że przegraliśmy, ale taki jest właśnie sport.

Czy kluczem do zwycięstwa gospodarzy była znakomita postawa Andreasa Jonssona i Emila Sajfutdinowa?

- Można tak powiedzieć, ale nie wolno zapominać o innych zawodnikach. Bardzo dobrze spisała się przecież druga linia. Dobre zawody pojechali Krzysiek Buczkowski i Rafał Okoniewski. Cenne punkty dorzucił także Jacek Gollob. Rywale byli dzisiaj po prostu lepsi i dlatego trzeba im pogratulować.

Wielokrotnie traciliście pozycje po dobrym wyjściu spod taśmy. Czy było to efektem zmieniających się warunków torowych?

- Tak, jak już mówiłem warunki torowe zmieniały się praktycznie co wyścig. W Bydgoszczy tor jest specyficzny. Długie łuki i krótkie proste sprawiają, że można jechać cztery okrążenia bez zamykania gazu. Trzeba tylko znaleźć optymalną ścieżkę. Na początku "chodził" krawężnik. Później można było jechać już szerzej. W końcowej fazie zawodów tor jazdy mógł być jeszcze szerszy. Cały czas trzeba było obserwować jazdę innych zawodników i wyciągać odpowiednie wnioski.

Bydgoszczanie uciekają pozostałym zespołom. Czy uważasz, że to w tej chwili murowany kandydat do awansu?

- Myślę, że tak. Mam wielką nadzieję, że ekipa z Bydgoszczy pojedzie teraz do Gdańska i odniesie tam zwycięstwo. Nie da się ukryć, że wtedy zbliży się do nas wizja jazdy w barażach. Należy jednak pamiętać, że zostały nam jeszcze dwa spotkania w rundzie zasadniczej a później play-offy. Na pewno postaramy się powalczyć o dobry wynik. Oby tylko dopisało nam szczęście i zdrowie.

Jak oceniasz szanse na dogonienie Lotosu Gdańsk?

- Na pewno szansa jest duża. Nie byłbym sportowcem, gdybym nie wierzył i nie był optymistą. Cały czas jestem przekonany, że mamy szanse na sukces. Przed nami jeszcze dwa spotkania w rundzie zasadniczej a później faza play-off. Na pewno zrobimy wszystko, żeby pokrzyżować najlepszym plany.

Z powodu kontuzji twojego zespołu nie mogą wesprzeć Daniel Nermark i Lukas Dryml. Jak widoczny jest ich brak?

- W tej chwili ciężko mi oceniać Lukasa Drymla. Ten zawodnik miał kontuzje i dopiero teraz dochodzi powoli do formy. Szkoda na pewno braku Daniela Nermarka. To bardzo dobry i niesłychanie doświadczony zawodnik, który udowadniał swoją przydatność dla zespołu w wielu spotkaniach. Na pewno wszyscy żałujemy, że nie ma go teraz w drużynie, ale niestety takie są uroki tego sportu.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)