Jacek Gajewski (menadżer Unibaksu): Na pewno wynik wskazuje na to, że był to najłatwiejszy mecz ze wszystkich wyjazdowych, ale podeszliśmy do tego spotkania bardzo zmobilizowani, bo wiadomo co się stało tydzień temu. Chcieliśmy przeciąć różnego rodzaju spekulacje na temat tego co się dzieje w klubie, jaka jest atmosfera w drużynie i chłopacy chcieli pokazać na torze, że nie ma jakichś złych sytuacji takich jak kłopoty finansowe, konflikty w drużynie. Nic takiego się nie dzieje, a chłopacy chcieli pokazać dobrą jazdą, że są w stanie walczyć o najwyższe cele i myślę, że to się udało. Możemy zapomnieć o Częstochowie i po dzisiejszym meczu można naprawdę powiedzieć, że był to wypadek przy pracy. W play offach mecze zaczyna się od remisu 0:0 i trzeba zdobyć jak najwięcej punktów. Same punkty nie spadną z nieba, trzeba o nie walczyć na torze. My do każdego meczu podchodzimy poważne, nawet do tego przegranego przed tygodniem, a nie zawsze wszystko wychodzi. Czasami popełni się jakieś błędy. Jeśli się spotkamy w play offach to nie musi być taki wynik. Ze swojej strony będziemy robić wszystko, aby zajść jak najdalej. Dobrze się stało, że wygraliśmy dzisiejszy mecz i wracamy na właściwe dla nas tory.
Wiesław Jaguś (Unibax): Z tego co pamiętam to nie tylko ja jechałem tutaj zawsze dobrze, ale i cała drużyna i wygrywaliśmy tutaj wysoko przed rokiem. Wszystkim nam tutaj pasuje. Cieszę się bardzo, że wygraliśmy. Najważniejsze dla nas i dla menadżera jest, że zmazaliśmy plamę z zeszłego tygodnia. Cieszę się z tego kompletu, gdyż tydzień temu zanotowałem wpadkę i zdobyłem tylko jeden punkt.
Adrian Miedziński (Unibax): W pierwszym biegu byłem źle przełożony. Zrobiliśmy jednak korektę i na szczęście wszystko zagrało, później było już lepiej. Po tym pierwszym biegu dopadł mnie dodatkowy stres, ale najważniejsze jest, że wygraliśmy i udało nam się zrehabilitować za porażkę sprzed tygodnia. Pasuje mi tor w Zielonej Górze, ale jak wiadomo w Grand Prix Challenge awansuje tylko trójka zawodników i naprawdę musi wszystko wyjść. Nie mogę sobie wtedy pozwolić nawet na taki bieg jak dzisiaj pierwszy. Będą to bardzo ciężkie zawody, tym bardziej, że będę miał w nich dwa razy trzecie pole i będę miał w jakimś stopniu utrudnione zadanie. Dzisiaj udało mi się wygrać z trzeciego pola więc nie ma czym się przejmować. To będą nowe zawody, nowy dzień i wszystko się może zdarzyć. W finale musi wszystko w 100 proc. zagrać, nie może być ani jednego błędu. W kontekście play off nie można powiedzieć, że ZKŻ będzie dla nas dobrym rywalem. Każdy mecz może być ciężki, nie spodziewaliśmy się przegranych na swoim torze, a jednak przegraliśmy z Lesznem i Częstochową. Nie można nikogo lekceważyć. Zielonogórski tor jest bardzo dobrym torem, jest torem do walki i o to chodzi w żużlu. Natomiast ten toruński jest typowo startowy. Mam nadzieję, że jeżeli powstanie nowy obiekt to tor będzie sprzyjał walce. Nie chodzi o to, żeby tor był nie wiadomo jaki trudny, żeby tylko wygrać start i jechać gęsiego. Ma wygrywać lepszy, mają być mijanki, ma to się podobać kibicom.
Aleksander Janas (trener ZKŻ-u Kronopol): Zawodnicy Torunia prezentowali się dzisiaj bardzo dobrze, to jest drużyna dobrze punktująca w każdym meczu, w każdej sytuacji. Musze powiedzieć, że nasi zawodnicy czuli się na tym torze tak jak się czuli – uważam, że dobrze. Wymogi sprzętowe czy takie dyspozycyjne spowodowały, że mami taki odległy wynik od Torunia. Goście byli wyraźnie lepsi, odjeżdżali nam, nie było możliwości nawiązywania walki. W parkingu działy się różne rzeczy z kombinacjami technicznymi. Zawodnicy próbowali zmieniać przełożenia, motocykle, zapłon. Wszystko to nie dało rezultatu, goście było po prostu szybsi, lepsi sprzętowo. Nie daliśmy rady. Wprowadziłem jedną zmianę na zakończenie meczu – w 14 wyścigu pojechał Grzesiu Zengota, bo prezentował się jak państwo widzieli bardzo dobrze – to była rezerwa taktyczna, która dawała możliwość dodatkowego startu Grzegorzowi. Natomiast tak punktująca drużyna czy zasługiwała na jokera? Stosując jokera nie można było wskazać żadnego zawodnika, który pojechałby i zdobył te punkty na pewniaka. Joker powinien zdobywać te punkty, tą podwójną dwójkę czy trójkę. W naszej drużynie w zasadzie nikt nie punktował tak jak powinien, a joker dla samej idei po to, żeby się nazywał joker – po co jest skoro nic nie zmieni ani w tabeli ani w meczu i być może przyjedzie ostatni – dlatego nie pojechał joker.
Grzegorz Zengota (ZKŻ Kronopol): Chcieliśmy dzisiaj wygrać i pójść za ciosem po meczu z Rzeszowem, ale zabrakło nam punktów. Drużyna toruńska zaczęła coraz bardziej odjeżdżać mimo tego, że staraliśmy się. Atmosfera w drużynie była dobra, każdy każdego wspierał, ale dziś brakowało tych punktów, szkoda. Przegraliśmy, ale będziemy robić wszystko by w następnym meczu było lepiej.
Rafał Dobrucki (ZKŻ Kronopol): Mecz jest przegrany więc ocena może być tylko jedna. Nie znajdujemy tutaj recepty. Przez całe zawody szukałem ustawień. Trzytygodniowa absencja mnie wybiła z rytmu, nie czułem troszkę tego motocykla. Tyle mogę na swój temat powiedzieć. Jakbym wiedział czemu tak jest, obiecałbym, ze wygramy następny mecz. To jest sport. Mogę powiedzieć tylko za siebie, że robiłem wszystko, aby dzisiaj wystartować i to się udało. Przez te dwa tygodnie naprawdę mocno pracowaliśmy przy sprzęcie, bo można było tylko to robić oprócz rehabilitacji. Przed te dwa tygodnie trochę straciłem czucie motocykla, nie za bardzo wiedziałem co się z nim dzieje, co tak naprawdę potrzebuje i jechałem trochę w ciemno dzisiaj. Chciałbym zakończyć temat z torem, bo przyjechał dzisiaj Toruń, nie wiedział jaki jest tor, dopasowali się i wygrali. Jedynym naszym problemem i każdej drużyny, która ma problem ze swoim torem jest to, że popadamy w jakąś automatykę. Jeżeli nie idzie, to robimy rzeczy, które wcześniej się sprawdzały a nie bierzemy sprawy na bieżąco i to jest temat swoich torów. Mamy kłopot z tym torem i nie potrafimy znaleźć jakichś optymalnych, dobrych ustawień, by regularnie wygrywać wyścigi. Z moją nogą jest już lepiej.
Robert Dowhan (prezes ZKŻ-u Kronopol): Chciałem pogratulować menadżerowi i drużynie toruńskiej za postawę nie tylko w dzisiejszym meczu, ale w całym sezonie żużlowym. Warto brać przykład z takiej drużyny. Nam jeszcze dużo brakuje i musimy się uczyć lub dosprzętowić, albo popracować nad wszystkimi elementami. Chciałem się odnieść do ostatnich rzeczy związanych z oświadczeniami, działaniami z jednej strony kibiców, z drugiej strony klubu. Naszą pracę od kilku lat cechuje spokój, rozwaga, podejmowanie decyzji, które są mądre i przemyślane. Nie robimy niczego pochopnie. Także ani po dzisiejszym meczu przegranym, ani po wcześniejszych naszych słabych występach, nie mamy żadnych zastrzeżeń do pana Janasa jak i do innych ludzi, którzy działają w klubie. Chciałem podkreślić, że ani pod naporem nacisku ani pod innymi rzeczami, my nie podejmiemy żadnej decyzji, której nie uzgodnimy wcześniej lub nie będzie podyktowana innymi względami.