Jest między nami taka wyjątkowa, niemiecka rywalizacja - komentarze po meczu w Gdańsku

W niedzielnym pojedynku Lotos Gdańsk pokonał GTŻ Grudziądz 55:35. Do połowy spotkania wynik był sprawą otwartą, jednak gospodarze potrafili wykorzystać atut własnego toru i pewnie wygrali ten pojedynek.

Andrzej Maroszek (trener GTŻ-u Grudziądz): Do siódmego wyścigu prowadziliśmy dwoma punktami i nagle role się odwróciły. Gdańsk potrafił się przełożyć, bo tor nie był przygotowany tak, jak powinien być przygotowany na wyścigi motocyklowe na żużlu, ale takie jest prawo gospodarza.

Mariusz Puszakowski (GTŻ Grudziądz): Występ w wykonaniu mojej drużyny był poniżej naszych oczekiwań, gdyż chcieliśmy ten mecz wygrać. Niestety nikt z nas nie zdobył dwucyfrowej liczby punktów, brakowało lidera, który pociągnąłby wynik. Nasza sytuacja jest coraz trudniejsza, a Gdańsk jest jednym z pretendentów do awansu. Ze swojej strony robiłem to, co mogłem. Wracam po kontuzji, jednak nie jest to jeszcze optymalna forma, czyli taka, jakiej bym sobie życzył. Do połowy zawodów trzymaliśmy dystans, jednak później zmienił się on diametralnie i nie potrafiliśmy się dopasować, lecz oczywiście był on równy dla wszystkich

Robert Sawina (trener Lotosu Gdańsk): Był to skład, który w tym zestawieniu jeszcze nie zaistniał. Uważam, że było całkiem przyzwoicie. Gdyby nie defekty Renata mecz wyglądałby inaczej. Nie bez znaczenia było też to, że Charlie Gjedde startował tak, jak gdyby był zawodnikiem drużyny przyjezdnej - bez treningu, przygotowania, na szczęście w drugiej części meczu było już tylko lepiej. Na wnioski przyjdzie jednak czas, jednak koncepcję odnośnie składu na najbliższe mecze już mam, trzeba poczekać na ogłoszenie tej decyzji. Jakiś czas temu jeździłem na motocyklu żużlowym podczas jednego z treningów w Gdańsku, jednak była to jedynie swojego rodzaju zabawa, nic więcej.

Magnus Zetterstroem (Lotos Gdańsk): Bardzo dobry występ z naszej strony. Byłem zaskoczony brakiem Tomasza Chrzanowskiego i Krzysztofa Jabłońskiego i trochę bałem się o wynik. Jechaliśmy w końcu bez dwóch bardzo dobrych zawodników. Nasza drużyna stanęła jednak na wysokości zadania i wygraliśmy to spotkanie. Cieszy fakt, iż Tomasz i Krzysztof byli tutaj w parkingu i wspierali nas podczas zawodów. Wspaniale pojechał dziś Tobias Kroner. Robert (Sawina, trener Lotosu – przyp. Red.) będzie miał teraz ciężkie zadanie z zestawieniem składu, ale to bardzo dobrze.

Tobias Kroner (Lotos Gdańsk): Minęło trochę czasu od mojego ostatniego występu dla Gdańska. Pozmieniałem trochę w motocyklach, ale przede wszystkim cały czas rosnę w siłę pod względem mentalności. Czuję się coraz silniejszy i łatwiej udaje mi się skupić nad tym, co jestem w stanie zrobić. Nie startowałem ostatnio w Polsce, ale notuję zadowalające wyniki w innych krajach. Rozumiem, że pomimo mojej dobrej formy, w Gdańsku bali się na mnie postawić. To dlatego, że każda liga jest zupełnie inna a moje starty w Polsce były dosyć różne. Miałem wzloty i upadki i nie mam żalu do kierownictwa klubu, że nie startuję tutaj tak często jakbym chciał. Mam jednak nadzieję, że po dzisiejszym spotkaniu dostanę pewien kredyt zaufania. Nadal potrzebuję czasu. Jestem młodym zawodnikiem, ale wiem jak jeździć z "dużymi chłopcami". Pamiętajmy, że tak na dobrą sprawę to mój pierwszy sezon w Polsce na profesjonalnym poziomie. Wszystko idzie jednak w dobrym kierunku. W ostatnim biegu była dosyć groźna sytuacja. Martin Smolinski bardzo chciał ze mną wygrać. Powiedzmy, że jest między nami taka wyjątkowa, niemiecka rywalizacja (śmiech – przyp. red.). Widziałem, że nie opanował motocykla i udało mi się tak skontrować motocykl, żeby w niego nie uderzyć. Jestem zadowolony z mojej jazdy w dzisiejszym spotkaniu, ale nie ma co się podniecać jednymi zawodami. W poniedziałek jadę do Anglii i startuję już w kolejnym meczu.

Komentarze (0)