Dwukrotny Indywidualny Mistrz Polski w lutym 2012 roku skończy 46 lat. Oficjalnie kariery nie zakończył, ale w Częstochowie nie ukrywają, że na pomoc Sławomira Drabika liczą bardziej od strony prowadzenia drużyny. - Jeśli chodzi o mnie, to nie mówimy o trenerze. Między obiema funkcjami jest pewna różnica i nie ukrywam, że "menadżerka" mi bardziej pasuje. W takiej roli jeszcze nie działałem. Spróbuję zatem swoich sił. Podejrzewam, że może być fajnie, tym bardziej, że w moim przypadku to trochę materiał jest już zmęczony. Zobaczę jeszcze, jak to u mnie z formą będzie. Jeśli będę się czuł na siłach, to podejmę walkę o skład. Ale nic na siłę - ocenia Sławomir Drabik, który drużynę Włókniarza Częstochowa w sezonie 2012 poprowadzi najprawdopodobniej wraz z Jarosławem Dymkiem.
Jak sam zainteresowany przyznał, nie wyklucza, że stanie do rywalizacji o miejsce w składzie Lwów. Do tego niezbędne jest odpowiednie przygotowanie do sezonu. - Nie to, że mi się nie chce już przygotowywać. To nie jest trudne, bo tak naprawdę chodzi o kwestię nastawienia. Ale to wychodzi samo z siebie. Zwyczajna chęć jazdy. Jeśli tego nie ma, to wtedy pojawia się problem - przyznaje "Slammer".
Legenda Włókniarza oceniła również szanse swojego zespołu w Enea Ekstralidze. - W tym roku składy się wyrównały. Nie ma jakiegoś szaleństwa, także może być ciekawie. U nas nie powinno być najgorzej. Co znaczy najgorzej? Jazda w ogonie, a tego bym nie chciał. Nasz skład jest ciekawy. Mamy „Jabłuszko” (Mirosław Jabłoński – przyp. red.), który będzie debiutował w Ekstralidze. Myślę, że już w tym roku w barażach pokazał, że stać go na dobrą jazdę w elicie i liczę, że to się przełoży na nadchodzący sezon. Pozostali mieli przygodę z Ekstraligą, także wiedzą o co chodzi - zakończył.