- Tym, którzy uważają, że zostaliśmy potraktowani pobłażliwie, mogę powiedzieć tylko jedno. Te osoby są ludźmi, którzy gdzieś sprzedali swój honor. Rozmawiał pan ze Zbigniewem Fiałkowskim, tak? A on ma sztuczne oświetlenie? Mówi pan, że ma mieć zainstalowane, ale na dzień dzisiejszy nie ma, a licencję dostał. Taki jest stan faktyczny. Co zrobimy, jeżeli jednak tego oświetlenia w Grudziądzu przykładowo w marcu nie będzie? Cofną mu licencję? Niech pan Fiałkowski nie rządzi całą pierwszą ligą, bo do tej pory dla niego i drugiego pana był ustalany regulamin sportu żużlowego. Niech zainteresuje się lepiej tym, jak przeznacza pieniądze, które otrzymuje na sport, bo jeszcze się zdarzy, że Skrzydlewski napisze do odpowiednich organów, aby zrobili mu porządek w klubie. Wtedy dopiero będzie wesoło - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Witold Skrzydlewski.
Główny sponsor Orła tłumaczy, że decyzja Zarządu Głównego Polskiego Związku Motorowego nie miała dla niego większego znaczenia. - Było mi obojętne, czy dostaniemy licencję czy nie. Gdybyśmy jej nie dostali, nie byłoby wydatków. Nie musiałbym wydać tyle pieniędzy, co muszę wydać. Pragnę podkreślić, że w przeciwieństwie do wielu prezesów nie żyję z klubu, tylko do niego dokładam swoje prywatne pieniądze - wyjaśnia.
Zobacz także:
Zarząd Główny PZM pobłażliwy dla Orła Łódź
Rybniccy działacze zdziwieni pobłażliwością dla Orła
Zbigniew Fiałkowski: Należało zawiesić lub wycofać Łódź
- Zadajmy panu Fiałkowskiemu proste pytanie. Ile meczów rozegrał przy świetle do tej pory i ile rozegra później. Niech pan ogólnie zapyta pierwszoligowych klubów, które miały oświetlenie, czy rozgrywały jakieś mecze przy świetle - kontynuuje Skrzydlewski.
Jego zdaniem w pierwszej lidze jest znacznie więcej istotnych problemów, którymi należy się zająć natychmiast. - Uważam, że w pierwszej czy drugiej lidze należy najpierw zrobić porządek z budżetami klubów. Nie powinno być mowy o ugodach czy straszeniu zawodników po nocach, że jak czegoś nie podpiszą, to kibice to czy tamto. Wszystko powinno być czytelne. Do każdego klubu powinien wchodzić audytor i sprawdzać: kochany, na koniec sezonu nie wywiązałeś się ze zobowiązań, to spieprzaj, nie uczestniczysz w lidze. Może wtedy panowie prezesi przestaliby podkupywać zawodników, podpisując dokumenty i nazywając je listami intencyjnymi. Wtedy dopiero będzie porządek. Nawet koszykówka w Ameryce, piłka w Holandii czy w Polsce zaczyna funkcjonować czytelnie. Nie jest tak, że prezes obieca, że jak awansujemy, to przyjdą sponsorzy. Nikt nie powinien się tak łudzić. Gdyby miasto nie finansowało w większej części klubu z Grudziądza, to pan Fiałkowski nawet w B klasie by nie jeździł - uważa Skrzydlewski.
- Nie wiem, kiedy realnie możemy mieć oświetlenie. Najpierw miasto musi być właścicielem stadionu. Wszystkie media, prezesi dowalają się do naszego światła. Nie mówię, że pan, więc proszę się nie obrażać, ale chodzi o to, że o nic innego się doczepić do nas nie można. Pomija się jednak, że Lublin nie ma światła, że nie ma go Gniezno czy wspomniany Grudziądz. Tam tego nie ma, a do tego dochodzą ugody finansowe. Co to jest kurde za klub, który zawiera ugody na 20, czy 30 tysięcy z zawodnikiem, bo nie ma, żeby to zapłacić, a kontraktuje innych na kolejny sezon. To dla mnie czysty śmiech - dodaje na zakończenie.