Kołodziej: Mniej meczów, więcej treningu

Z powrotem Janusza Kołodzieja do Tarnowa wiązane są duże nadzieje. Razem z Gregiem Hancockiem stworzą najbardziej doświadczony duet w zespole Tauron Azotów. Według prognoz, powyższy tandem wsparty dodatkowo zdolną młodzieżą ma poprowadzić "Jaskółki" po sześciu latach posuchy do sukcesu.

Powracający po dwóch latach jazdy w Unii Leszno wychowanek "Jaskółek" wierzy, że po nieudanym poprzednim sezonie, nowy sprzęt będzie pracował na wysokim poziomie. A ten jest już niemal w całości skompletowany. - Wszystkie części są już praktycznie gotowe. Jesteśmy na etapie budowania motocykli. Będę ich posiadał mniej, ale dojdzie za to nowa kolorystyka. Pojawią się też nowi tunerzy, ale nie zamykam współpracy z tymi sprawdzonymi. Tak naprawdę, to oni wciąż będą moją podstawą. Nie chcę oczywiście już teraz mówić, czy obiecywać że te motocykle będą nie wiadomo jak szybkie. Mam jednak dobre przeczucie, a jeśli nawet coś nie będzie szło, to po nocach nie będę spał żeby to dopasować - mówi.

By lepiej przygotować się do występów w lidze polskiej, 27-latek postanowił ograniczyć liczbę startów, a przede wszystkim zrezygnować przynajmniej na początku sezonu 2012 z jazdy w szwedzkiej Elitserien. - W tamtym roku chyba trochę przeholowałem. Wziąłem na swoje barki bardzo dużo, do tego doszły upadki, a po głowie kłębiły się rożne myśli. W tym roku postanowiłem więc zmniejszyć dawkę startów i zrezygnować z ligi szwedzkiej. Mniej jeździć w zawodach, a po prostu więcej trenować. Z czasem okaże się czy będzie doskwierał mi brak jazdy. Jeśli tak się stanie, to będę sobie jej szukał. Gorzej jest kiedy masz podpisane kontrakty, a organizm daje ci jasne sygnały, że potrzebuje odpoczynku. Szefowie Vetlandy powiedzieli, że jeśli w połowie sezonu zapałam chęcią powrotu na szwedzkie tory, oni pozostawiają przede mną otwarte drzwi. Choć jak to najczęściej bywa, wszystko wyjdzie w praniu. Może być też sytuacja, że klub nie będzie potrzebował zawodników, albo będą mieli kogoś innego w na moje miejsce - wyjaśnia powody rozbratu ze Skandynawią Kołodziej.

Nowy-stary zawodnik biało niebieskich wiąże duże nadzieje z przybyciem do Tarnowa trenera Marka Cieślaka. - Wierzę w jego kunszt. Był w tylu klubach i w każdym potrafił odnieść sukces. Ja się cieszę, że wreszcie nasz tor się zmieni, że zostanie dosypana nowa nawierzchnia. W ostatnich latach tor w Tarnowie po prostu mi nie odpowiadał. Wiecznie był jednakowy, twardy, ciężki do dopasowania, zero prędkości. Marek Cieślak zrobi ten tor na pewno inaczej, a dla mnie to już znaczy lepiej - oznajmia.

Z Leszna do Tarnowa "Jasiek" zabiera ze sobą dwie rzeczy. Owianą już legendą zieloną herbatę oraz menadżera. - (śmiech) Zielona herbata już na stałe wpisała się do mojego menu. Wiadomo też, że nie można przesadzać, bo jak jest czegoś za dużo, to brakuje z kolei innych rzeczy. Mieszam ją z różnymi sokami i polecam na "dzień dobry" albo "dobranoc". Jest wtedy bardzo pobudzająca. Oczywiście pewne rzeczy trzeba dopasować także do siebie, ale dla mnie super sprawa. A co do współpracy z Krzysztofem Cegielskim, to zostaje ona taka jaka była. Łączy nas bardzo przyjacielska więź i my jesteśmy już chyba nierozłączni - opowiada.

Ubiegły rok był pierwszym dla dwukrotnego indywidualnego mistrza Polski, w którym miał okazje startować jako stały uczestnik cyklu Grand Prix. Przygoda ta nie była jednak udana, bo zakończyła się dla jeźdźca reprezentacji Polski czternastym miejscem. Sam zawodnik wie, że zapłacił frycowe, ale z jazdy o tytuł IMŚ nie ma zamiaru rezygnować. - Grand Prix to nadal moje marzenie. Będę chciał przejść eliminacje, bo pałam wielką chęcią powrotu. Wiem, że w poprzednim roku nic nie pokazałem, ale przynajmniej wielu rzeczy się nauczyłem. Nie poddaję się i wierzę, że zmienią się przepisy, które zmusiły przed tym sezonem wielu zawodników do rezygnacji z cyklu na rzecz ligi polskiej - kończy zawsze ambitnie podchodzący do sprawy mistrz świata w drużynie.

Źródło artykułu: