Damian Baliński doznał złamania ręki w meczu ligi szwedzkiej pod koniec maja ubiegłego roku. Zawodnik wrócił na tor dopiero we wrześniu. Jak się okazuje przerwa w startach wychowanka Unii Leszno mogła być zdecydowanie krótsza. - To był dla mnie najbardziej pechowy sezon w karierze jeśli chodzi o kontuzje. Po urazie ręki największym problemem było to, że pierwsza operacja, która została przeprowadzona w Szwecji niestety nie była wykonana najlepiej. Potem po przyjeździe z Anglii z tak zwanego "spawania" kości okazało się, że nic się nie polepszyło. Kiedy udałem się do innego profesora do Poznania okazało się, że trzeba rozebrać blachy i śrubę i zamontować je w inny sposób. Na początku lipca przeszedłem drugi zabieg po którym leczenie zaczęło przebiegać prawidłowo. Mam nadzieję, że już nigdy w mojej karierze nie będę zmuszony pauzować trzy miesiące. Chciałem wyjechać szybciej na tor, ale nie miałem żadnej gwarancji, że ręka wytrzyma obciążenie jakiemu jest poddawana w trakcie wyścigu. Nie zdecydowałem się nawet na wcześniejsze jazdy treningowe, bo było zbyt duże ryzyko, że w ogóle już w sezonie nie wystartuję. Wolałem cierpliwie czekać na zrost - mówi Damian Baliński.
Zawodnik Byków odniósł się towarzyskich imprez rozgrywanych zimą na lodzie. Baliński dość sceptycznie odnosi się do tego rodzaju zawodów przypominając, że wiążą się one z ryzykiem odniesienia kontuzji. - Po ostatnich sezonach zawsze miałem coś do naprawienia po urazach. Chętnie spróbowałbym wystąpić w jakieś imprezie tego typu. Musiałbym się jednak mocno zastanowić. Wiadomo, że jest to zabawa, ale mimo to trzeba mocno uważać. Zdarzają się przecież dziwne upadki a te imprezy odbywają się w niedużym odstępie czasu od rozpoczęcia sezonu. Trzeba to zatem dokładnie przekalkulować. Zastanawiam się czy warto się w to bawić i ryzykować kontuzję. Gale lodowe to na pewno fajna zabawa, ale trzeba pamiętać, że przy takich okazjach pojawia się trochę adrenaliny co powoduje, że zawodnicy jadą na maksa. Kto wie, może w przyszłości zdecyduję się jednak tego spróbować - powiedział Baliński.
Damian Baliński: Najbardziej pechowy sezon w karierze
Miniony sezon był pechowy dla Damiana Balińskiego. Wychowanek Unii Leszno doznał poważnej kontuzji w meczu ligi szwedzkiej. Zawodnik przyznaje, że jego przerwa w startach byłaby krótsza gdyby nie niefortunny zabieg wykonany przez szwedzkich lekarzy
Źródło artykułu: