Naszym zdaniem: Kto się odnajdzie?

Żużlowcy czasami powtarzają jak mantrę, że trzeba zrobić krok w tył, żeby później wykonać dwa do przodu. Oznacza to, że niekiedy lepiej zejść o jedną lub nawet dwie ligi niżej, by później udanie powrócić do najwyższej klasy rozgrywkowej.

W przypadku niektórych zawodników zejście niżej wiąże się z niższą formą lub chęcią systematycznych startów. Dla innych wyznacznikiem jest wiek. Prześledźmy jak to wygląda przed sezonem 2012 i kto z "ekstraligowych" żużlowców będzie teraz szukał szczęścia w pierwszej lidze, a którzy ze znanych pierwszoligowców związali się z klubami drugiej ligi.

Patrząc na statystyki z zeszłego sezonu, Peter Karlsson jest drugim po Bjarne Pedersenie najskuteczniejszym żużlowcem, który opuszcza Speedway Ekstraligę. Doświadczony Szwed poprzedniego sezonu do najbardziej udanych nie zaliczy. Wystąpił w szesnastu meczach Włókniarza, notując średnią ponad 1,5 punktu na bieg, co dało mu 31. miejsce wśród żużlowców Speedway Ekstraligi. Teraz postanowił zejść do niższej klasy rozgrywkowej. Podpisał kontrakt z ŻKS Ostrovią. - Na pewno w pierwszej lidze jest łatwiej o punkty niż w Speedway Ekstralidze, aczkolwiek także na jej zapleczu będzie ścigać się kilku naprawdę dobrych żużlowców. Mam nadzieję, że ten sezon będzie dla mnie lepszy niż poprzedni - mówi 43-letni Szwed.

Ten rok praktycznie pokaże, czy kariera bądź co bądź wiekowego już żużlowca chyli się zdecydowanie ku końcowi, czy jest on jeszcze w stanie skutecznie rywalizować w przyszłości w Speedway Ekstralidze. Zresztą, kiedy "PK" jeździł w Ostrowie w latach 2005-2007, większość też twierdziła, że nie nadaje się on już do najwyższej klasy rozgrywkowej. Niektórzy wręcz mówili, że Szwed boi się jazdy w gronie najlepszych i woli doczekać spokojnej emerytury w pierwszej lidze. Peter jednak zaprzeczył tej teorii, z większym lub mniejszym powodzeniem jeżdżąc przez kolejne cztery lata w Speedway Ekstralidze. Trudno jednak przypuszczać, by jeszcze do niej kiedykolwiek wrócił. Choć, kto wie?

Lechma Start Gniezno, który uchodzi za faworyta rozgrywek pierwszej ligi zmontował skład, w którym aż trzech żużlowców jeździło w poprzednim sezonie w Speedway Ekstralidze. Nic więc dziwnego, że mają oni teraz wprowadzić zespół z pierwszej stolicy Polski. Najsolidniej w tym gronie wygląda wspomniany już wcześniej Bjarne Pedersen, który nie tylko wrócił do cyklu Grand Prix (i pewnie dlatego miał problemy ze znalezieniem ekstraligowego klubu), ale także legitymuje się najwyższą średnią biegową ze Speedway Ekstraligi w gronie pierwszoligowców. Bjarne Pedersen w sezonie 2011 uzyskał 23. średnią na poziomie 1,702 punktu na bieg. Teoretycznie w pierwszej lidze bez większych problemów Duńczyk powinien wykręcić przeciętną w okolicach 2,200-2,300. Zaznaczamy, teoretycznie, bo praktyka z teorią często ma niewiele wspólnego.

Drugim ekstraligowym żużlowcem w barwach Lechmy Startu będzie Adam Skórnicki. Były indywidualny mistrz Polski w Gnieźnie już kiedyś startował. Poprzedniego roku do udanych z pewnością nie zaliczy. Nie startował regularnie, a przede wszystkim mało punktował. Przeciętna na poziomie nieco ponad 1 punktu na bieg z pewnością "Skóry" nie zadowoli. W pierwszej lidze chciałby pewnie to osiągnięcie poprawić i to znacznie. Ma ku temu predyspozycje, wszak jeszcze kilka sezonów temu Skórnicki na torach pierwszej ligi był jednym z jej liderów w barwach poznańskich Skorpionów.

Trzecim żużlowcem ze Speedway Ekstraligi w Gnieźnie jest Adam Shields, który ma pełnić rolę rezerwowego. To tylko pokazuje, jak silny skład zmontowano w tym wielkopolskim klubie. Australijczyk, który sporadycznie jeździł w poprzednim sezonie w Betardzie Wrocław w zaledwie 26 biegach uzyskał średnią 1,154. Czy zdoła wygryźć ze składu kogoś z takich żużlowców jak Zetterstroem, Lindbaeck, Nicholls, Bjarne Pedersen czy Adam Skórnicki? Przed doświadczonym Australijczykiem piekielnie trudne zadanie. Gdyby jednak Shields liczył na regularne starty w pierwszej lidze, związałby się pewnie z którymś z niżej notowanych zespół. Jak widać, zawodnik ten ma jeszcze ambicje walki o najwyższe cele albo po prostu woli pełnić rolę strażaka i nie spodziewa się regularnych występów w kraju nad Wisłą.

Kolejnym spektakularnym przejściem w dół ze Speedway Ekstraligi na jej zaplecze jest Hans Andersen, który podążył z Gorzowa do Grudziądza. Duńczyk, który swego czasu zaliczał się do światowej czołówki i wygrywał poszczególne turnieje Grand Prix upadł naprawdę nisko w żużlowej hierarchii. Przeciętna z poprzedniego sezonu nieco ponad 1 punkt najlepiej potwierdza te słowa. Hans Andersen ma jednak wiele udowodnienia. Nie tylko sobie, ale chociażby swojemu byłemu pracodawcy. Prezes Władysław Komarnicki o Andersenie mówił, że jest bajkopisarzem. Duńczyk może teraz swoją skuteczną jazdą w pierwszej lidze zerwać przypiętą mu "łatkę" od swojego słynnego rodaka Hansa Christiana Andersena i jak w baśni z "brzydkiego kaczątka" przeobrazić się w ...pięknego łabędzia. Tfu, solidnego żużlowca…

Tropem Andersena podążył także junior, Łukasz Cyran, który na pewno będzie miał częstsze okazje do startów w Grudziądzu niż Gorzowie i powinien zaliczać się do najlepszych juniorów pierwszej ligi. Doświadczenie wyniesione z występów w Speedway Ekstralidze powinno zaprocentować. W pierwszej lidze musi zapunktować znacznie lepiej, jeśli myśli o tym, by w przyszłości wrócić jeszcze do ścigania z najlepszymi.

Na koniec o dwóch przejściach z pierwszej do drugiej ligi. Bez wątpienia najgłośniejszy transfer w dół to podpisanie kontraktu w Krośnie przez Pawła Hliba. Żużlowiec po przejściach, który wciąż szuka swojej drogi, próbuje odnaleźć się w żużlowej otchłani, bo tak niektórzy określają drugą ligę. W poprzednim sezonie w silnym zespole walczącym o awans do Speedway Ekstraligi, Paweł Hlib wykręcił średnią 1,577, co dało mu trzydzieste miejsce wśród pierwszoligowców. Teraz bez wątpienia Hlib ma szanse, by stać się jednym z najskuteczniejszych żużlowców drugiego frontu. Jeśli nie w drugiej lidze, to gdzie może się odbudować brązowy medalista IMŚJ z 2007 roku?

Na ciekawy krok zdecydował się także Piotr Dym, który wraca do rodzinnego Rawicza. Po poprzednim sezonie, w którym wystąpił w zaledwie trzech meczach, startów i formy Dym będzie szukał w Kolejarzu. Niewykluczone, że tam się odnajdzie, wszak żużlowiec ten z niejednego już pieca jadł chleb, ale może potwierdzić regułę, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej…

Źródło artykułu: