Zmierzamy w tym kierunku, aby zawodnicy mieli możliwość wyprzedzania na dystansie - rozmowa z Robertem Sawiną

W niedzielnym meczu Lotos Gdańsk pokonał Polonię Bydgoszcz 47:43. Pierwszy raz od wielu lat tor w Gdańsku był przyczepny, a menadżer odsunął od składu Tomasza Chrzanowskiego i Krzysztofa Jabłońskiego.

Michał Gałęzewski: Jak pan ocenia mecz z Bydgoszczą?

Robert Sawina: Spotkanie było takie, jak się wszyscy spodziewali, czyli zacięte. Do końca nie wiedzieliśmy kto zwycięży w tym meczu. Nasz sukces był połowiczny. Gdy prowadziliśmy w 15 biegu 5:1 to już myśleliśmy o tym, żeby nie pozwolić na zdobycie punktu bonusowego Bydgoszczy. Na szczęście wygraliśmy.

Decyzje kadrowe w tym meczu były dobre?

- Nigdy nie dowiemy się jak pojechaliby zawodnicy, którzy w składzie się nie znaleźli. Stało się to jednak dlatego, gdyż po wczorajszym treningu tak zdecydowałem. Stąd odpowiedzi na to pytanie nigdy nie otrzymamy, a ja ustaliłem skład na podstawie tego, co widziałem na treningu w sobotę.

Skąd pomysł na dobranie pary Gafurov - Kroner?

- A jakie inne zestawienie wchodziłoby w grę? Mamy dwóch pewnych zawodników, są to Magnus Zetterstroem i Bjarne Pedersen. Kto z pozostałych zawodników miałby zostać prowadzącym parę? Nie mamy innych zawodników. Na podstawie ostatniego meczu zdecydowałem, że jako prowadzący parę pojedzie Tobias Kroner, Renat Gafurov nie jest zawodnikiem, którego trzeba pomijać podczas ustalania składu. Może nie był do końca spasowany, jednak to dlatego, że jechał w Rosji i do Gdańska dojechał w sobotę o godzinie 23. W ostatnim wyścigu pojechał na motocyklu, który stał całe zawody. Trudno doszukiwać się błędów podczas dobierania zawodników na zawody.

Pierwszy raz od wielu lat gdański tor był przyczepny...

- Zmierzamy w tym kierunku, aby zawodnicy mieli możliwość wyprzedzania na dystansie, tak jak to robi na przykład Andreas Jonsson. Na twardym torze nie ma takich możliwości, gdyż decyduje start i trzymanie się przy krawężniku. Idziemy zupełnie inną ścieżką. Może nie będziemy wygrywać wysoko meczów u siebie, ale gdy zostaniemy przy torze twardym, to na każdym obiekcie poza Gdańskiem będziemy mieli problem. Poza Grudziądzem, Rawiczem i poniekąd Bydgoszczą reszta torów w I lidze jest przyczepna. To nie jest dla mnie droga do sukcesu.

Trzeba też dodać, że takiej walki na torze nie było w Gdańsku od dawna, a to na pewno przyciąga kibiców na trybuny...

- Dlatego trzeba brać takich zawodników, którzy potrafią się zachować w takich warunkach, bo właśnie tak jeździ się w całej Polsce. Może to niektórych nie zadowalać, ale innej drogi dla mnie nie ma. Gdy byłem zawodnikiem, to nie preferowałem twardych torów, na których nic się nie dzieje i tacy zawodnicy, którzy na przyczepnych torach nie zdobywali punktów potrafili zdobywać je na torach twardych, bo tylko do takich potrafili się dopasować.

Dlatego właśnie pojechali ci, którzy - co pokazali w niedzielę - walczą na torze nawet na łokcie?

- Pojechali tacy zawodnicy, którzy walczą przez cztery okrążenia. Może nie jestem do końca zadowolony z postawy i Tobiasa Kronera, i Renata Gafurova, i Charlie Gjeddego, ale to byli ci, którzy byli w tym momencie najlepsi i właśnie dlatego pojechali w spotkaniu.

Jak pan oceni ostatni bieg?

- Bjarne był po prostu wolniejszy, mniej zdeterminowany od Andreasa Jonssona. Szwed przegrywał starty, a na dystansie czuł się jak ryba w wodzie. Wiem doskonale, że na mniejszych obiektach, na których można się pościgać Jonsson spisuje się bardzo dobrze. Nie istnieje na dużych obiektach, jak w Pradze. W dniu dzisiejszym wykorzystał wszystkie swoje umiejętności, pokazał kawał dobrego żużla i ja tylko mogę chylić czoła przed takim zawodnikiem. Bjarne Pedersen niewiele mu ustępuje, jednak w dniu dzisiejszym był od Andreasa słabszy.

Można być wreszcie zadowolonym z postawy juniorów. Dobre spotkanie zanotował Forsberg, Damian Sperz w swoim jedynym wyścigu też pewnie pokonał rywala...

- Tor zrobiliśmy właśnie między innymi pod Forsberga. Gdy większość zawodników chce tor do walki, to taki robimy. Tą decyzję podjęli ci, którzy mają punkty dla Gdańska zdobywać.

Przed wami ostatnie spotkanie rundy zasadniczej...

- Dokładnie, jest to wyjazd do Daugavpils. Mam tutaj szereg różnych myśli. Będzie to arcytrudne spotkanie, grunt nieznajomy dla większości zawodników, bo tylko niektórzy mogli pojeździć na tamtym torze. Bydgoszcz tam poległa, Ostrów wygrał tylko dlatego, że Laguta miał wtedy kontuzję. Był to też początek sezonu, gdzie decyzje nie były do końca trafne. Jechał tam Piotr Świst, nie było jeszcze Andrieja Koroleva, Paweł Miesiąc nie był do końca dopasowany do toru.

Gdański klub nie po raz pierwszy ma pecha do tego, że jedzie mecz wyjazdowy z zespołem środka tabeli będącym w szczytowej formie...

- Tak. Można tu pokazać przykład Rybnika, to nie jest ta sama drużyna, która była w pierwszych kolejkach. Podobnie sytuacja miała się z Poznaniem.

Postawi pan na tych zawodników, co z Polonią Bydgoszcz?

- Nie będę miał takich możliwości z uwagi na to, że mamy troszeczkę problemów odnośnie tego, że chłopcy startują gdzieś wcześniej i nie do końca mają możliwości dojechania. Pojadą na pewno Tomek Chrzanowski, Krzysztof Jabłoński, Bjarne Pedersen i Magnus Zetterstroem, dalej sprawa jest otwarta.

Komentarze (0)