Do tej pory Manuel Hauzinger nie wystąpił w żadnym meczu Startu Gniezno. Dlaczego? - Każdy z zawodników, z którym podpisaliśmy kontrakt wiedział jakie warunki trzeba spełnić, żeby otrzymać stosowne powołanie - tłumaczy członek zarządu Arkadiusz Rusiecki. - Każdy kto chciał wystąpić w meczu, musiał najpierw przyjechać do Gniezna i wziąć udział w treningu. Raczej trudno oczekiwać, żeby menedżer Tomasz Fajfer zdecydował się na powołanie zawodnika nie znając jego aktualnej dyspozycji.
Austriacki żużlowiec do Gniezna przyjechał tylko jeden raz. - Trening był bardzo krótki, bowiem Manuel sam uznał, że jego motocykle nie są jeszcze gotowe na starty w polskiej lidze. Poza tym dość szybko musiał wracać do kraju, gdyż jak pamiętamy jego żona miała nieszczęśliwy wypadek. Od tamtego momentu zawodnik nie wyrażał chęci do występów w naszej lidze - dodaje Rusiecki.
W ostatnim czasie sytuacja Hauzingera zmieniła się jednak diametralnie. Zawodnik wrócił do ligi angielskiej, w której początkowo prezentował się na tyle dobrze, że menedżer Startu Tomasz Fajfer uznał, że należy go sprawdzić w Polsce. - Temat Manuela powrócił przed naszym nieszczęsnym wyjazdem na Ukrainę - wspomina Rusiecki. - Wtedy jednak także Austriaka dosięgnął pech w postaci awarii samochodu i nie zdołał dotrzeć do Polski na czas.
Od niedawna zawodnik jest w stałym kontakcie z kierownictwem gnieźnieńskiego klubu i dowiaduje się o możliwość debiutu w drużynie Startu. - Chciał wystąpić już w meczu w Krośnie, ale niestety przed sezonem nakreśliliśmy pewne zasady, które obowiązują do dziś - zaznacza Rusiecki. - Najpierw trening, a ewentualnie dopiero później występ w spotkaniu ligowym. Dziś mamy już pewność, że w połowie sierpnia Manuel przyjedzie do Gniezna i weźmie udział w treningach, a także planowanych meczach sparingowych.
Czy to oznacza, że Manuel Hauzinger w końcu doczeka się debiutu w oficjalnym spotkaniu w barwach Startu? - Mamy nadzieję, że jego forma będzie na tyle wysoka, że pomoże nam w awansie do I ligi. Sezon wkracza przecież w decydującą fazę, gdzie nie mogą przytrafić się nam już żadne wpadki. Mocno na niego liczymy, ale najpierw musi przekonać do swoich umiejętności menedżera zespołu - kończy działacz gnieźnieńskiego klubu.