Kacper Gomólski był jednym z czterech gości, których wzięli udział w towarzyskim turnieju par w Gnieźnie. - Swój występ oceniam na "dwóję" - mówi dziewiętnastolatek, który zdobył 10 punktów. - Pierwszy raz w tym roku jeździłem spod taśmy i szczerze muszę przyznać, że to było widać. Brakuje mi objeżdżenia, bo dotąd trenowałem sam, bez taśmy. Z tego wynikały np. niepewne wejścia pod zawodników - dodaje reprezentant Tauron Azoty Tarnów, który w pierwszym swoim biegu... dwukrotnie zrywał taśmę startową! - Chciałem uciec ze startu, żeby rywale mnie gonili, a nie ja ich (śmiech).
- Podchodzę do tego ze spokojem. Turniej w Gnieźnie potraktowałem jako dobry trening. Sprawdzałem dwa nowe silniki, które Adrian przywiózł mi od tunera z Ostrowa. Szukaliśmy optymalnych rozwiązań, bo byłem zdecydowanie za wolny. To jeszcze nie jest to, czego od nich oczekuję. Nie czułem szybkości - mówi Gomólski.
Najbliższe dni wychowanek Startu Gniezno zamierza poświęcić na pracę przy sprzęcie, a od środy ma w planach treningi na torze w Tarnowie. - Pewnie znowu czeka mnie "rzucanie" zębatkami, w poszukiwaniu optymalnych ustawień - żartuje. - Poza tym chcę jak najlepiej odczytać mój domowy tor, bo do tej pory rzadko miałem okazję na nim startować. Zamierzam dać z siebie nie 100, a 200 proc. W każdym razie będzie ciekawie.
- Za to w niedzielę wracam do Gniezna na trening punktowany Startu z Unią. Oczekuję od siebie lepszego występu niż podczas turnieju. O ligowej inauguracji na razie nie myślę, bo jest na to za wcześnie. Na razie w całości poświęcam się przygotowaniom - kończy.