Szarlotka z lodem and bita smietana - III część rozmowy z Jernejem Kolenko, byłym zawodnikiem RKS

Jernej Kolenko w poniedziałek za pośrednictwem naszego portalu poinformował oficjalnie, że kończy żużlową karierę. Dziś prezentujemy ostatnią, trzecią część rozmowy z 26-letnim byłym zawodnikiem Kolejarza Rawicz. Mówi w niej między innymi o tym, jakie ćwiczenia wykonuje, aby wzmocnić osłabione mięśnie i jakie dyscypliny sportu może (a raczej nie może...) uprawiać.

Oprócz żużla do twych ulubionych sportów należą: squash i koszykówka. Czy po zakończenie przygody ze speedwayem uprawiasz te dwie dyscypliny?

- Tak, squash i koszykówka to rzeczywiście moje ulubione dyscypliny sportowe. W koszykówkę w zasadzie grać nie mogę, bo jak już wcześniej wspominałem, nie mogę biegać. Ponadto mam problemy z utrzymaniem piłki i trafianiem do kosza. Podobnie rzecz się ma ze squashem. W zimie powinienem już jednak być zdolny do grania w koszykówkę czy w squasha.

Sportem korzystnie wpływającym na poprawę stanu zdrowia rekonwalescentów jest według wielu fachowców pływanie. Czy możesz uprawiać tę dyscyplinę?

- Tak, mogę, ale nie pływam. Wykonuję szereg innych ćwiczeń, które zbytnio nie obciążają mego organizmu. W zasadzie to nie mogę robić praktycznie niczego, poza kilkoma wyjątkami. Wszystko, co łączy się z częstym poruszaniem głową jest w moim wypadku zabronione. Za przykład mogę tu podać nawet bieganie, o którym wspominałem. W praktyce nie mogę także za dużo przebywać na słońcu, zawsze kiedy mam z nim jakiś kontakt, nieodzowne są okulary przeciwsłoneczne. Ciężko więc uprawiać jakikolwiek sport, nie narażając się na świecące słońce.

Przebywałeś w śpiączce 10 dni. Czy pamiętasz coś z tego okresu bądź też wydarzenia bezpośrednio przed zapadnięciem w śpiączkę?

- Nie pamiętam niczego ze szpitala. I to jest w tej całej sytuacji tak naprawdę jedyny pozytyw. Nie mam dzięki temu nawet okazji do myślenia, w jak złym stanie byłem. Jednak rozmawiałem na ten temat z lekarzami i w przyszłości będę prawdopodobnie pamiętał już wszystko.

Kilka tygodni po odniesionej kontuzji odwiedził cię Adam Aleksander, honorowy prezes Kolejarza. Jak wspominasz tamto spotkanie?

- Było to na pewno miłe spotkanie. Z panem Adamem znamy się już od dość długiego czasu i jesteśmy w dobrych układach. Chciałbym w przyszłości kiedyś odwiedzić stadion Kolejarza podczas meczu. W tym roku mi się to nie udało, gdyż Rawicz ma mecz w niedzielę, a mojemu tacie i mechanikowi urlopy kończą się w piątek. Wykorzystałem więc sytuację i przyjechaliśmy do Rawicza w tygodniu. Gdybym mógł samodzielnie prowadzić samochód, to chętnie przyjechałbym na jakiś mecz, ale ciągle nie mogę tego czynić.

Czy nosiłeś jakiś gorset usztywniający?

- Tak, miałem pewnego rodzaju gorset, który usztywniał górne części mego ciała, przypadał on mniej więcej od połowy kręgosłupa do wysokości kręgów szyjnych i szyi. Musiałem to nosić przez trzy miesiące. Początkowo bardzo mi to pomagało, gdyż wszystkie moje mięśnie były bardzo słabe i wiotkie. Jedną z czynności, którą mogłem dzięki temu gorsetowi poprawnie wykonywać było stanie. Ale miało to też swoje minusy, gorset ten przeszkadzał w wielu czynnościach.

Kiedy zostałeś wybudzony ze stanu śpiączki, informowano, że masz spore problemy z mówieniem. Teraz, kiedy rozmawiamy, odnoszę wrażenie, że nie masz żadnych kłopotów z porozumiewaniem się…

- Teraz jest już z tym znacznie lepiej niż było jakiś czas temu. Kiedy wróciłem ze szpitala do domu, zadzwonili do mnie przyjaciele z Anglii, próbowali ze mną porozmawiać, ale nie mogli się dogadać. Ja odpowiadałem im w jakimś języku, którego nikt nie rozumiał. Obecnie nie mam już takich problemów, mogę prawie całkowicie swobodnie rozmawiać, ale muszę jeszcze dłużej pomyśleć przed wypowiedzeniem jakichś słów.

Czy władasz tylko językiem słoweńskim i angielskim?

- Nie. Poza słoweńskim i angielskim, potrafię się porozumiewać także po chorwacku i niemiecku, a także troszeczkę po polsku. Wydaje mi się więc, że uda mi się dogadać z różnymi ludźmi z różnych krajów. Miałem takie trzy miesiące, konkretnie kwiecień, maj i czerwiec, kiedy nie pamiętałem wielu słów w wielu językach. Ale teraz wszystko już pamiętam.

Jakie polskie słowa zatem pamiętasz?

- Szarlotka z lodem and bita smietana (Jernej podczas trwającej prawie godzinę rozmowy po raz pierwszy zaśmiał się przez dłuższą chwilę – przyp.red.)

Pewnie nieobce tobie, jak i wielu innym sportowcom zza granicy są polskie przekleństwa?

- Tak, nie mam żadnego problemu z ich zrozumieniem. Nasze języki są dość podobne i większość brzydkich słów brzmi bardzo podobnie.

W piątek ruszają igrzyska olimpijskie, czy będziesz dopingował swoich rodaków?

- Nie jestem wielkim fanem igrzysk olimpijskich, ale wiadomo, będę oglądał różne zawody, bo po prostu lubię patrzeć na różnego rodzaju dyscypliny sportowe.

Powoli dobiegamy do końca naszej rozmowy. Zapytam cię teraz jak oceniasz całą swą karierę i moment, w którym się aktualnie znajdujesz?

- To był fajny czas w moim życiu, moja kariera była dobra. Niczego bym w niej nie zmienił, cieszyłem się jazdą i dlatego uważam, że była dość udana. Nic nie dzieje się bez przyczyny… Mogłem skończyć na wózku inwalidzkim, podobnie jak Krzysztof Cegielski. Tak się jednak nie stało i mogę się z tego cieszyć.

Mówiłeś, że twoje mięśnie nie są tak silne, jak kiedyś. Czy w związku z tym uczęszczasz na siłownię?

- Nie, ale wykonuję szereg różnych ćwiczeń. Mają one przede wszystkim za zadanie wzmocnić moje plecy i brzuch, ponieważ nie mogę ćwiczyć przykładowo tylko wzmacniając plecy, ale muszę wszystko czynić równolegle. W tej chwili moje mięśnie są już trochę silniejsze, ale wciąż są jednak wiotkie.

Przed twoim wyjazdem z Rawicza czeka cię jeszcze rozmowa z rawickimi działaczami. Czego się po niej spodziewasz?

- Zapewne będziemy rozmawiać o przyszłości, ja będę życzył im powodzenia w dalszym życiu i oni mi pewnie tego samego. Nie będziemy chyba dużo mówić o przeszłości i teraźniejszości, bo powiedziałem już im, że nie będę chciał kontynuować kariery.

Na koniec zapytam cię jakie masz plany na przyszłość, jaki jest twój wymarzony zawód?

- Nie mam obecnie wymarzonego zawodu, bo moim wymarzonym zawodem był żużlowiec. Zdaję sobie sprawę z tego, że w tym roku nie będę raczej w stanie pracować, więc na razie nawet nie myślę o jakimś konkretnym zawodzie.

Komentarze (0)