Żużlowcy PGE Marmy Rzeszów w przeciwieństwie do większości klubów żużlowych w Polsce nie mogą wyjechać na własny tor, gdyż prowadzona jest rozbudowa stadionu. - Na pewno utrudnienia są, bo nie możemy przez to trenować u siebie - zauważył Łukasz Kret, młodzieżowiec teamu z Podkarpacia. - Byliśmy jednak przez pięć dni w chorwackim Gorican, gdzie dużo trenowaliśmy. Trzeba za to podziękować panu Zvonimirowi Pavliciowi, gdyż tor był bardzo dobrze przygotowany. W piątek wybieramy się do Zielonej Góry, gdzie chcemy potrenować i odjechać sparing - przekazał wychowanek rzeszowskiego klubu w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Juniorem w Rzeszowie nie będzie już Dawid Lampart, jednak nie oznacza to, że teraz Kret będzie miał jeszcze łatwiej ze znalezieniem się w podstawowym składzie. Do klubu doszli bowiem Łukasz Sówka, Marco Gaschka i Damian Michalski. - Na pewno będzie ciężej o miejsce w składzie, jednak rywalizacja jest jak najbardziej potrzebna. Motywuje to nas do lepszej jazdy i do osiągania jak najlepszych wyników. W lidze pojedzie najlepszy, jeszcze nie mieliśmy okazji ścigać się ze sobą spod taśmy, nastąpi to dopiero teraz - stwierdził Kret, który nie myśli jeszcze o inauguracji PGE Marmy w Gdańsku. - Na razie myślę o pierwszych jazdach, aby jak najlepiej jechać - stwierdził krótko.
Teraz do Rzeszowa przyszło trzech juniorów z zewnątrz, jednak przyszłość wychowanków tego klubu wygląda całkiem pozytywnie. - Na pewno szkółka ruszyła dzięki panu prezesowi Zbigniewowi Polakowi, któremu można zawdzięczać jej odnowę. Chłopaki z pewnością nie mogą narzekać na brak sprzętu - zauważył Łukasz Kret, który gdy nie załapie się do składu PGE Marmy, będzie szukał sobie jazdy gdzie indziej. - Będę się starał załapać jako gość w innym klubie - zakończył.
Łukasz Kret: Rywalizacja jest potrzebna
W ubiegłym sezonie Łukasz Kret pojechał we wszystkich 16 meczach PGE Marmy Rzeszów. Teraz do klubu ściągnięto kilku juniorów z zewnątrz i wychowanek klubu z Podkarpacia aby jeździć w lidze, będzie musiał wygrać z nimi rywalizację.