Oskar Fajfer upadł na to w drugim swoim starcie, przy próbie ataku na pozycję zajmowaną przez parę gości - Mateusza Szczepaniaka i Rafała Trojanowskiego. Początkowo wydawało się, że obędzie się bez poważniejszych konsekwencji, bo po kilku minutach wstał z toru o własnych siłach. Dopiero w parku maszyn zdecydowano, że niezbędne są badania, które przeprowadzono jeszcze w poniedziałek w gnieźnieńskim szpitalu.
Dzień później, osiemnastolatek przeszedł szczegółowe badania w klinice sportowej w Poznaniu, które wykazały uraz stawu barkowego. - Mam zerwane ścięgno, więc niewykluczone, że konieczna będzie operacja - tłumaczy. Lekarze zalecili zawodnikowi co najmniej 2 miesiące przerwy. W przeciwnym razie uraz może się pogłębić, co może skutkować problemami z kontuzjowanym barkiem nawet przy najprostszych czynnościach. - Palę się do jazdy, ale pewnych rzeczy nie da się przyspieszyć. Mimo wszystko jestem dobrej myśli - dodaje.
Fajfer wróci do jazdy prawdopodobnie dopiero w lipcu, w związku z czym ominą go m.in. oba hitowe mecze z GTŻ-em Grudziądz. - Sytuacja na pewno nie jest wesoła - sezon ledwie się rozpoczął, a Oskara już czeka rozbrat z torem, i to na dość długo - mówi Robert Łukasik, szef teamu Fajferów i ich główny sponsor.
kibic z wagrowca