Motocykl spadł na mnie z nieba - wypowiedzi po eliminacjach ZK w Krakowie

Piątkowe, zaległe eliminacje Złotego Kasku, które odbyły się w Krakowie padły łupem Przemysława Pawlickiego. Nie obyło się bez sensacyjnych rozstrzygnięć. Za takie można niewątpliwie uznać wysokie trzecie miejsce Jakuba Jamroga. Młodzieżowiec Azotów Tauronu Tarnów powetował sobie tym samym środowe niepowodzenie w finale krajowym do IMŚJ. Na drugim biegunie był m.in. jego starszy kolega z drużyny Dawid Lampart, który padł ofiarą nierówności toru w Krakowie.

Jakub Jamróg (Azoty Tauron Tarnów): Jestem bardzo zadowolony, bo muszę powiedzieć, że trochę sobie otarłem łzy po nieudanym finale krajowych eliminacji IMŚJ, które w środę odbyły się w Tarnowie. Ale nie obrastam w piórka, bo jest jeszcze nad czym pracować. Trzeba koniecznie dograć te nieszczęsne starty ponieważ jak wyjdę spod taśmy "jakoś to idzie". A tutaj w Krakowie przynajmniej w taśmę nie wjeżdżałem (śmiech).

Dawid Lampart (Azoty Tauron Tarnów): Nie czuję się dobrze z dwóch powodów. Po pierwsze, bo nie awansowałem, a po drugie przez motocykl, który spadł na mnie z nieba. Niepotrzebnie mając prowadzenie i pewną przewagę pchałem się w krawężnik, gdzie była potworna dziura. No ale co się stało to się nie odstanie.

Stanisław Burza (Speedway Wanda Kraków): Podszedłem do tych zawodów przede wszystkim pod kątem testowania sprzętu i zapoznania się z nowym, domowym torem. Awansu jakoś wielce nie planowałem, bo przekreślało mnie już to, że od trzeciego swojego startu jechałem na używanej oponie. Myślę, że jak dopracujemy pewne elementy w sprzęcie, powinno być w dalszej części sezonu coraz lepiej.

Mirosław Jabłoński (Włókniarz Częstochowa): To jest, brzydko powiem, szopa, ale tak to już jest, czasami zdarza się złośliwość rzeczy martwych. Nie ma co tutaj płakać nad rozlanym mlekiem, tylko szkoda, że tak się stało, bo to wypaczyło jednak trochę wynik zawodów. W normalnych warunkach puszczamy wszyscy sprzęgło równo. Pierwszy bieg pojechałem super, potem miałem 7 wyścigów przerwy i tor się diametralnie zmienił, a ja niepotrzebnie jechałem na tych samych ustawieniach. Potem je pozmieniałem i było dobrze. Bieg dodatkowy to też było dużo szczęścia, bo silnik się zatarł w parkingu.

Piotr Pawlicki senior: Zastanawiałem się przed zawodami czy kiedykolwiek startowałem w takich zawodach i przypomniałem sobie, że na światło się ścigałem, ale na chorągiewkę chyba nie. Organizatorzy po prostu pewnie nie sprawdzili przed zawodami sprawności maszyny startowej.

Współpraca redakcyjna: Jarosław Handke

Komentarze (0)