Zbigniew Czerwiński przyznaje, że jest zadowolony z wywalczonych dla Unibaksu sześciu punktów. Debiutant w składzie "Aniołów" tęsknił za sportową rywalizacją. - To były moje pierwsze zawody od niepamiętnych czasów. W zeszłym roku wziąłem tylko udział w ćwierćfinale IMP w Krakowie i to były jedyne zawody, które odjechałem. Myślę, że po takiej przerwie wstydu nikomu nie przyniosłem - powiedział Czerwiński po niedzielnym spotkaniu.
- W piątek trenowaliśmy tu przed meczem, a w sobotę były jazdy indywidualne moje i Chrisa Holdera. W Toruniu jest grono wielu ludzi, którzy bardzo mi pomagają i chcą mi jak najlepiej doradzić - dodał.
Zdobycz punktowa Czerwińskiego mogłaby być jeszcze większa, gdyby nie defekt na starcie w 10. biegu - Pierwsze dwa wyścigi odjechałem z dobrym skutkiem. Było trochę nerwowo, bo nie do końca wiedziałem, którą ścieżką jechać. Potem rozleciał się silnik. W ostatnim biegu skorzystałem z drugiego motocykla, który jeszcze nie był tak dobrze spasowany z toruńskim torem. Poza tym na wejściu w drugi łuk spadła mi noga z haka i musiałem się ratować, żeby nie upaść - zdradził.
Nowy zawodnik w składzie Unibaksu będzie rywalizował o miejsce piątego seniora z Karolem Ząbikiem. - Żyjemy tutaj jak przyjaciele. Zdrowa rywalizacja nikomu jeszcze nie zaszkodziła i kiedy się pojawia, to z dobrym skutkiem dla wyniku drużyny - zapewnił. - Jestem zadowolony ze swojego zaplecza sprzętowego. Teraz trzeba tylko jak najwięcej trenować, podpatrywać Ryana Sullivana, który jest mistrzem tego toru, no i cieszyć się z jazdy - zakończył ze śmiechem "Sałatka".
Kibice Unibaksu na pewno nie zobaczą Czerwińskiego w najbliższym spotkaniu, 22 kwietnia. Zapis w kontrakcie uniemożliwia bowiem temu zawodnikowi starty przeciwko drużynie z Zielonej Góry.
PzB