W niedzielę za ciosem zamierzają pójść bydgoszczanie, którzy na inauguracje odnieśli przekonywującą wygraną nad aktualnym mistrzem Polski, Stelmetem Falubazem Zielona Góra. - Na pewno spotkanie będzie emocjonujące i zobaczymy, jak się wszystko ułoży. Do niedzieli jeszcze sporo czasu, który możemy przeznaczyć na dogranie i doszlifowanie pewnych elementów. Szkoda, że nie doszedł do skutku mecz w Częstochowie, który mógłby wiele pokazać. Częstochowianie dzielnie walczyli w Lesznie, gdzie nigdy nie jedzie się łatwo. Ten mecz mógłby dać odpowiedzi na wiele pytań i pokazać naszą formę na wyjazdach - mówi w rozmowie ze SportoweFakty.pl zawodnik bydgoskiej ekipy, Robert Kościecha.
Premierową wygraną nad zielonogórzanami Polonia okupiła kontuzją Tomasza Gapińskiego. Szczegółowe badania wykazały, że Gapiński ma mocno stłuczony nadgarstek lewej ręki i krwiak w lewym kolanie. W minioną niedzielę w meczu w Częstochowie za 29-latka miało być stosowane zastępstwo zawodnika. - Myślę, że Tomek pozbiera się i w niedzielę będzie już w stanie wspomóc nas w meczu ligowym. Dwa tygodnie, to dużo czasu, aby się wykurować. Tak naprawdę o wszystkim zadecyduje piątkowy trening, po którym Tomek stwierdzi, czy będzie gotowy wyjechać na tor - przekazuje Kościecha.
Uraz Gapińskiego, to jednak zaledwie kropla w morzu w obliczu tego, jak przez kontuzje doświadczany jest gdański zespół. Nadal na tor nie wyjechał Piotr Świderski, a w ostatnim pojedynku w Toruniu z nawierzchnią toru zapoznali się Nicki Pedersen, Maksim Bogdanow oraz Thomas Jonasson, który już przed sezonem narzekał na problemy zdrowotne. Zdaniem Kościechy plaga kontuzji, z jaka borykają się gdańszczanie nie będzie mieć wpływu na obraz spotkania. - Na pewno nie będzie to miało znaczenia. Nie ma co ich lekceważyć. Nie myślimy nawet o tym. Trzeba jechać na 100 proc. swoich możliwości i nie zaprzątać sobie głowy takimi rzeczami. Niestety, taki jest sport. Ja sam niejednokrotnie jechałem poobijany, czy kontuzjowany i nikt na to nie patrzył. Tak bywa w życiu. Trzeba sobie z tym radzić. Na pewno zrobimy wszystko, aby to wyglądało z naszej strony jak najlepiej. A w jaki sposób będę do tego dążył, to już moja słodka tajemnica - kończy Robert Kościecha.