Zawodnicy z Wielkopolski prowadzili przez większość meczu, a w jego drugiej części musieli sobie radzić bez wykluczonego do końca zawodów Wiktora Gołubowskiego. W związku nie można powiedzieć, że ich wygrana była przypadkowa. W niedzielę jednak pech nie omijał podopiecznych Ireneusza Kwiecińskiego, którzy w jeden dzień stracili aż... pięć silników! - Wszystko zaczęło się na porannym treningu - relacjonuje Dawid Cysarz, rzecznik prasowy i kierownik KSM Krosno. - Wówczas swój najlepszy silnik stracił Nicolas Covatti. Później to samo spotkało m.in. Łukasza Kreta i Dino Kovacica. Chorwat wcześniej na tym motorze wygrał trzy wyścigi. Chyba jeszcze nigdy nie mieliśmy tyle awarii w jednym spotkaniu. Przed jedenastą gonitwą, przy próbnym starcie Adrianowi Szewczykowskiemu urwał się łańcuch, a limit dziewięciu opon, który w tym sezonie został wprowadzony do drugiej ligi uniemożliwił jemu, a dwa biegi później Kovacicowi przesiadkę na ich drugie motocykle. Nie było po prostu czasu, żeby zmienić oponę.
Adrian Szewczykowski dwa razy korzystał z motoru Tobiasa Buscha, a Dino Kovacic ze sprzętu podstawionego przez Pawła Hliba. - Wielkie słowa podziękowania dla Tobiego i Pawła. Ani przez moment nie zastanawiali się co robić, tylko od razu podstawiali swoje maszyny. Widać, że w drużynie był prawdziwy duch walki. Mimo porażki, zawodnicy przez cały mecz się wzajemnie dopingowali i starali się sobie pomóc. To cieszy, bo tak właśnie powinna wyglądać drużyna. Mamy nadzieję, że już do końca sezonu w zespole będzie panowała taka atmosfera - kontynuuje Cysarz.
KSM Krosno po dwóch zwycięstwach na początku rozgrywek, w trzeciej kolejce straciło pierwsze punkty. - Na pewno szkoda porażki, bo wygrana była w naszym zasięgu. Myślę, że gdyby nie nie upadki i wykluczenia Norberta Magosiego i Pawła Hliba, to wynik byłby inny, bo np. w czwartym biegu zamiast wygrać 5:1, to tyle przegraliśmy. Ale taki jest sport, a swoje zrobił też brak w naszych szeregach Kevina Woelberta. Gratulujemy drużynie z Rawicza, bo była od nas lepsza. Udało nam się na początku dwa razy minimalnie wygrać, a teraz minimalnie przegraliśmy. Przed nami arcytrudny mecz w Rybniku i chcemy tam znowu powalczyć o jak najlepszy wynik - zapewnia przedstawiciel Wilków.
W niedzielę z wilkiem na plastronie zadebiutowało trzech zawodników - Dino Kovacic, Norbert Magosi i Nicolas Covatti. - Debiuty Kovacica i Magosiego na pewno można uznać za udane. Obaj przede wszystkim byli bardzo szybcy na starcie i dzięki temu było im później łatwiej. Covatti natomiast jechał bardzo ambitnie i choć zdobył tylko punkt, to zostawił na torze dużo zdrowia. Szkoda, że w sobotę pogoda pokrzyżowała nam plany treningowe i że stracił on ten silnik. Myślę, że gdyby nie to, jego wynik byłby lepszy, bo nie jest to słaby zawodnik. Dziękujemy jemu jak i pozostałym żużlowcom za walkę w meczu, bo mimo porażki dali on z siebie wszystko. Dziękujemy też kibicom, którzy wspierali nas przez całe spotkanie i potrafili też uznać klasę rywala - dodał na zakończenie Cysarz.
[b]Wyścigi 1, 2, 3, 6, 8, 14 oraz 15 niedzielnego meczu:
[/b]