Victoria Piła wywalczyła na torze w Rybniku 36 punktów. Aż 14 z nich zdobył najskuteczniejszy tego dnia Mariusz Puszakowski . "Puzon" potwierdził, że lubi ścigać się na rybnickim torze. - Rzeczywiście, jechało mi się dobrze. Lubię ten tor, choć ostatnio przygotowywana jest tutaj twarda nawierzchnia. Ja z kolei uwielbiam ścigać się na kopie. Im większy tym lepiej dla mnie. Jestem jeszcze z tej starej gwardii zawodników, którzy piszą sobie ustawienia na dany tor w specjalnym zeszycie. Tego mnie kiedyś uczono w szkółce. Kolejny raz dzisiaj zdało to egzamin, bo sięgnąłem do niego, a tam znalazłem zapisy z barażów z Rybnikiem, które jechałem jeszcze w barwach zespołu Lublina - wyjaśnia Mariusz Puszakowski.
W ostatnich dwóch startach przegrał jednak z Bartoszem Szymurą , który znalazł sposób na Puszakowskiego. - Miałem ogromne problemy z moim silnikiem. W przedostatnim biegu, zacierał się i tylko jakimś cudem dojechałem do mety. Na ostatni wyścig musiałem skorzystać z drugiego silnika, który był dobry na starcie, ale na trasie wyjątkowo słaby. A szkoda, bo na tym pierwszym zabierałem się ze startu idealnie. Tak strzelałem, że aż miło było - opowiada lider gości.
Puszakowski w pełni zrehabilitował się za słaby występ w Krośnie, gdzie wypadł wyjątkowo blado. Jego punktów zabrakło do wygranej, która była bardzo blisko.
- Cieszę się, że pojechałem dobrze. W Krośnie dopadł mnie koszmar sprzętowy, o którym chciałbym jak najszybciej zapomnieć. Póki co mamy na koncie dwie porażki i nie jest to dobra sytuacja. Myślę jednak, że kiedy będziemy mogli jeździć już na własnym torze, nasza sytuacja ulegnie zmianie. Pozytywem jest to, że startujemy w lidze, a przecież nie tak dawno było takie zagrożenie, że wcale nie pojedziemy - kończy Puszakowski.