"Wejście smoka" Jakuba Jamroga

Po bardzo dobrym występie i pięciu punktach przeciwko Dospelowi Włókniarzowi Częstochowa przynajmniej na razie Jakub Jamróg wygryzł ze składu słabo spisującego się Dawida Lamparta. W rozmowie ze SportoweFakty.pl zawodnik Azotów Tauronu Tarnów wyjaśnia komu zawdzięcza tegoroczną eksplozję formy.

"Człowiekiem orkiestrą" w zespole 21-letniego wychowanka Unii Tarnów jest były świetny żużlowiec "Jaskółek" Mirosław Cierniak. To właśnie on ma obecnie największy wpływ na progres wyników Jamorga. - Rola Mirosława Cierniaka w moich sukcesach jest bardzo duża. Podobnie jak pana Sławomira Troniny i całego mojego teamu. Z Mirkiem jednak ostatnimi czasy bardzo zacieśniliśmy współpracę. Jest dla mnie trenerem i mechanikiem w jednym. Rozumiemy się doskonale, a do tego ja nie mam przy sobie jakiegoś przypadkowego chłopaka, którego muszę uczyć pracy przy motocyklach. To ja podpatruję Mirka i wszystkiego się uczę od niego. Nie dość, że mi zrobi przy sprzęcie, to jeszcze w trakcie zawodów podtrzymuje mnie na duchu i mobilizuje. Cały czas mnie nakręca, dzięki niemu chodzę "nabuzowany" i niestraszne mi żadne nazwiska, czy rywale, z którymi staję pod taśmą. Jestem mu za to bardzo wdzięczny i mam nadzieję, że będzie tak dalej, a wiem, że to będzie procentować - mówi szczerze.

Oprócz wyżej wymienionych osób nieocenioną pomoc przed sezonem "Ambrek" uzyskał także od Janusza Kołodzieja. - Pomógł mi pod wieloma względami w kilku znaczących detalach. Np. ustawienia siodełka na motocyklu, czy też haka. Jak widać już są efekty. Przejąłem również od niego pomysł w kontekście stroju żużlowego. Na pierwszy trening do Krsko pożyczył mi tzw. "szmatki", czyli zwiewny strój crossowy. Poczułem się w tym bardzo dobrze i dlatego teraz też ich używam - zdradza.

Kuba cieszy się również, że w "Jaskółczym Gnieździe" w stosunku do lat poprzednich został zmieniony sposób przygotowania toru. - Jest kolosalna różnica. W tamtym sezonie było tylko "zdzieranie opony", stanie w miejscu i tumany kurzu. Teraz trener Marek Cieślak doprowadził nam go do fajnego stanu. Nie jest on przesadzony jeśli chodzi o przyczepność. Jest w sam raz, taki jak ma być. A przecież ta nawierzchnia jest nowa i musi się jeszcze trochę "uleżeć". Ja jestem szczęśliwy z tego powodu, że wychowany niemal całą karierę na "betonie" i tak sobie nieźle na nim radzę już od początku - komunikuje.

Źródło artykułu: