Łukasz Sówka w miniony poniedziałek zanotował upadek na Wyspach Brytyjskich. Kibice znad Wisłoka obawiali się o stan zdrowia juniora PGE Marmy, jednak jak sam zapewnia, wystąpi przeciwko Unii Leszno. - Już jest dużo lepiej. Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku. Cały czas się rehabilituję. W tym miejscu dziękuję Maćkowi Kuciapie, który załatwił mi masażystę. Byliśmy na krioterapii. Codziennie jest lepiej - mówi Sówka.
Rzeszowski owal został pokryty nową nawierzchnią. Jak tor ocenia wychowanek klubu z Ostrowa Wlkp.? - Tor jak tor, trzeba jechać w lewo (uśmiech). Na daną chwilę jest w bardzo dobrym stanie. Nowa nawierzchnia nie rozwala się. Praktycznie w ogóle nie ma dziur, jakiś kolein. Za to nowa trybuna wygląda bardzo okazale - zapewnia.
Jaki zatem cel stawiają przed sobą rzeszowianie? - Tak jak w każdym meczu pojedziemy o zwycięstwo. Czy nam się to uda? Myślę, że od tego są te treningi, które mieliśmy, aby móc się dobrze dopasować do toru i żeby wszystko w niedzielę zagrało tak jak powinno. Mam nadzieję, że po meczu będziemy mogli cieszyć się ze zwycięstwa wraz z naszymi kibicami - wyjaśnia Łukasz Sówka w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Co może okazać się kluczem do sukcesu, który pozwoliłby rzeszowianom na końcowe zwycięstwo? - Bardzo ważne będą starty, ale też skuteczna jazda, aby nie tracić wywalczonych pozycji. Ważne także, aby każdy z drużyny sobie pomagał. Jeżeli komunikacja między nami będzie dobra, wówczas myślę, że będziemy mogli myśleć o zwycięstwie. Każdy zawodnik jedzie po to, aby zwyciężać, jednak nie zawsze to wychodzi. Każdy może mieć jakieś słabsze momenty, jednak wierzę, że będziemy dobrze spasowani do naszego toru, na tyle, aby wygrać z Lesznem - twierdzi. Zapytany o najgroźniejszego rywala, młodzieżowiec "Żurawi" odpowiada: - Leszno. Po prostu Unia Leszno...