Chris Harris dla SportoweFakty.pl: W Lesznie eksplodowały mi dwa silniki

Jednym z największych pechowców Grand Prix Europy w Lesznie był Chris Harris. Brytyjczyk dwukrotnie zjeżdżał z toru na skutek defektów motocykla. Zawody ukończył na piętnastym miejscu z dorobkiem zaledwie trzech punktów. Nic więc dziwnego, że po turnieju wyglądał na załamanego.

W tym artykule dowiesz się o:

Pierwsza seria startów nie była najgorsza dla Chrisa Harrisa. Brytyjczyk w silnej stawce przyjechał do mety trzeci, przywożąc do mety za plecami późniejszego zwycięzcę Grand Prix Europy, Chrisa Holdera. - W pierwszym wyścigu nie było jeszcze najgorzej. Wygrałem z Chrisem Holderem, który później fruwał wręcz po torze w Lesznie. Niestety, w kolejnych dwóch wyścigach straciłem dwa silniki. Oba praktycznie eksplodowały. Czeka mnie z mechanikami ogrom pracy - wyjaśnia "Bomber", który po drugim defekcie w Lesznie rozkładał tylko bezradnie ręce.

Chris Harris, który słynie z bojowego stylu jazdy i walki na dystansie, był pod wrażeniem zawodów w Lesznie. - Kapitalny speedway. O to chodzi w naszym sporcie, żeby walczyć na dystansie. To były znakomite zawody dla kibiców. Ja jednak wyjeżdżam stąd bardzo rozczarowany. Zdobyłem tylko trzy punkty, a na dodatek straciłem dwa silniki - dodaje Brytyjczyk.

Jedyny Brytyjczyk w stawce Grand Prix nie może początku sezonu zaliczyć do udanych. Po dwóch turniejach ma zaledwie 8 punktów i zajmuje dopiero piętnaste, czyli ostatnie miejsce wśród stałych uczestników cyklu. - Jestem bardzo rozczarowany moimi występami w Grand Prix. Przed sezonem zapowiadałem, że powalczę o jedno z miejsc na podium w klasyfikacji generalnej. Czułem, że stać mnie na walkę o to. Niestety, od początku borykam się z ogromnymi problemami sprzętowymi. Jeśli tak się stanie, będę dalej walczył. Na chwilę obecną muszę jednak zweryfikować swoje cele i skupić się na walce o miejsce w czołowej ósemce cyklu - kończy Harris.

Źródło artykułu: