Byłem tak trochę bardziej w środku tego wszystkiego od pierwszej GP w 2008 roku, a nie możemy zapomnieć, że premierą i pierwszą okazją do współpracy klubu z Leszna z firmą BSI był Drużynowy Puchar Świata w roku 2007, ostatni decydujący bieg o tytule mistrza świata i komentarz Piotra Olkowicza w Canal +: "Leć Tomek leć... ( na kanwie Adama Małysza).
Pamiętam ekscytację wszystkich pracowników Unii Leszno, w szczególności dyrektora klubu Irka Igielskiego, który objeżdżał teren wokół stadionu na wózku znanym pod nazwą Melex (dzisiaj jeździ tak samo, ale już dobrej klasy quadem). A dzisiaj pełen spokój i profesjonalizm, aż córka Józefa Dworakowskiego Karolina powiedziała mi wczoraj coś w stylu "taki spokój, że aż jestem nerwowa". To świadczy tylko o jednym, że Leszno było właściwym miejscem dla takiej imprezy. Na pewno tego miejsca będą żałować kibice z Rosji, z którymi mieszkałem w tym samym hotelu pod Lesznem, a którzy byli tu już czwarty raz. Może nic w tym dziwnego, lecz ja jestem pod wielkim wrażeniem, ponieważ ci fani mieszkają na co dzień w Władywostoku, Bałakowie, Togliatti, co oznacza kilka tysięcy kilometrów od Leszna. Wszyscy mają zbiórkę w Moskwie, tam wsiadają w jeden autobus i razem jadą na GP, a Leszno nie jest ich jedynym GP w roku. Przy okazji serdecznie ich pozdrawiam.
Jeśli jesteśmy przy GP w Lesznie, to chciałbym zwrócić wszystkim zawodnikom uwagę na to, żeby mieli deflektory zgodne z regulaminem. Po odprawie technicznej w Lesznie oglądałem interesującą kolekcję szlifów na deflektorach, czego nie powinno się robić. Z kolei już po zawodach sędziego Jima Lowrence’a zainteresowała pojemność silników i materiał, z którego były zrobione głowice silników pierwszej trójki zawodników. Wszystko było ok. To doprowadziło do tego, że tak naprawdę te zawody skończyły się ostatecznie i oficjalnie o godz. 23.26 kiedy zakończono ostatnie jury.
Z pewnością co poniektórzy oczekują ode mnie opinii co do sytuacji, która zaiskrzyła pomiędzy Tomkiem i Jarkiem. Za gorący to weekend, żebym komentował tak gorącą sytuację. Śmiało można powiedzieć, że to najlepsza nasza dwójka w zawodników w XXI wieku,a i chyba w całej historii polskiego żużla. Chociaż pamiętajmy że mieliśmy pana Jerzego Szczakiela, Antoniego Worynę, Pawła Waloszka, a i drugą eksportową dwójkę w latach siedemdziesiątych XX wieku, czyli pana Zenona Plecha i Edwarda Jancarza. Inny czas, inny żużel... trzeba o tym pamiętać, żeby móc oceniać.
Nie może być jednak tak, żeby jeden z naszej dwójki reprezentantów walczących o tytuł mistrza świata musiał wyjeżdżać o godzinie 1 w nocy pod eskortą dwóch wozów policyjnych ze stadionu w Lesznie. Pamiętajcie moi drodzy że od roku 1993 do 2010 tysiące Polaków jeżdżących za Tomaszem śpiewały "Jeszcze tego lata Tomasz Gollob będzie... (sam tak śpiewałem)"
Przykry walkower
Pisałem tydzień temu o tym, że ręce mi opadły, gdy dowiedziałem się o sytuacji przed meczem Rawicz - Piła. Zasięgnąłem opinii Zespołu Medycznego Polskiego Związku Motorowego, który po przeanalizowaniu przesłanej mu dokumentacji i zapoznaniu się z korespondencją stwierdził że:
"W świetle obowiązujących przepisów zawartych w Regulaminie Medycznym PZM, Rozporządzeniu Ministra Zdrowia w sprawie orzekania do zdolności do uprawiania sportu oraz odpowiedzi Ministra zdrowia MZ-MD-P-0760-2594-1/WS/11 z dnia 13.01.2012 na pismo PTMS z dnia 5.12.2011 lekarz posiadający certyfikat ukończenia kursu wprowadzającego do specjalizacji w dziedzinie medycyny sportowej ma prawo orzekania do zdolności w stosunku do dzieci i młodzieży do ukończenia 21 roku życia oraz zawodników pomiędzy 21 a 23 rokiem życia.W związku z tym że zawodnicy Piotr Świst i Mariusz Franków są zawodnikami w wieku powyżej 23 roku życia decyzja sędziego była słuszna i zgodna z obowiązująca podaną wyżej wykładnią Rozporządzenia Ministra Zdrowia."
Musieliśmy zweryfikować mecz jako walkower. Bo takie są przepisy! Wiemy, że jest to krytykowane przez część z Państwa i że opinia jest taka, że przegrał sport, wygrały bezwzględne przepisy. No cóż, my jako GKSŻ bardzo często jesteśmy między młotem i kowadłem - niestety taki nasz los. Tyle że musimy działać zgodnie z regulaminami.
Opony, czyli podnoszę sobie ciśnienie
W tym roku wprowadziliśmy przepis, że w zawodach DM II Ligi liczba tylnych opon, których każda drużyna może użyć jest ograniczona i wynosi: liczba zawodników zgłoszonych do zawodów plus dwa, przy czym do liczby zgłoszonych zawodników wlicza się zawodnika zastępowanego. Dlaczego to wprowadziliśmy? Ano dlatego, że zawnioskowały o to wszystkie kluby II ligi, powtarzam: wszystkie, nie jeden lub dwa. A teraz czytam wypowiedzi trenerów i zawodników, jaki to "idiotyczny przepis"! Hipokryzja? Mam prośbę do wszystkich osób w klubach: rozmawiajcie ze sobą przed sezonem, o tym czego oczekujecie od GKSŻ, bo potem Komisja wychodzi na... No nie napiszę tu na co.
Tor w Rzeszowie
Zadzwonił do mnie w piątek redaktor naczelny SF Damian Gapiński, dlaczego tak długo trwa podejmowanie decyzji w sprawie licencji dla klubu w Rzeszowie. Już tłumaczę. Klub z Rzeszowa wysłał nam w wtorek 24.04.2012 pismo z prośbą o zmianę miejsca rozgrywania zawodów ze stadionu w Lublinie na swój Rzeszów. Po rozpatrzeniu w środę okazało się, że wniosek ten niestety nie spełniał warunków licencyjnych. Dlatego dopiero w czwartek PZM otrzymał właściwe dokumenty i w trybie ekspresowym zarządzono głosowanie wśród członków Prezydium Zarządu Głównego PZM. Chciałbym poinformować, że to nie jest tak, iż członkowie Prezydium pracują na miejscu w PZM. Większość z nich prowadzi swoje firmy lub pracuje. Dlatego nie można takiego głosowania przeprowadzić w parę minut. Decyzja został podjęta w piątek. Pisząc o tym, chciałbym poprosić kluby, żeby nie wszystko robiły na ostatnią chwilę. My jesteśmy zawsze dla klubów, ale jesteśmy też wszyscy uwiązani regulaminami i nieraz załatwienie pewnych spraw w takim ekspresowym tempie jest nie możliwe.