- Nie można być zadowolonym z postawy zawodników, jak również być usatysfakcjonowanym wynikiem spotkania. Przed meczem mówiłem o tym, że będziemy chcieli powalczyć o korzystny rezultat na rawickim torze. W rachubę wchodziła przede wszystkim wygrana, ewentualnie remis. Ci zawodnicy, którzy punktowali w Krakowie na porównywalnym torze, przestali jechać w Rawiczu. Nie można tylko szukać wad w sprzęcie, trzeba też czasami krytycznie spojrzeć na własną dyspozycję - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl opiekun Kolejarza Opole, Andrzej Maroszek.
Dla doświadczonego trenera istotną kwestię stanowi przyznanie się do słabszej dyspozycji, wówczas zawodnik powinien odpocząć od jazdy, a jego forma nie będzie rzutowała na wynik całego zespołu. - Zawsze przed zawodami mówię, że jeśli któryś z zawodników źle się czuje, albo nie może spełnić moich oczekiwań, to trzeba dać szczerą odpowiedź i w takim wypadku nie będę pchał do składu żużlowców, którzy potem zawodzą - dodaje.
Od kilku starszych kolegów lepiej zaprezentowali się młodzieżowcy opolskiego zespołu, których dorobek punktowy stanowił jedną trzecią całości. - Dwójka młodzieżowców zrobiła razem trzynaście punktów, co należy uznać za naprawdę dobry wynik. Chciałbym, żeby na przykład Fleger z Czechowiczem osiągnęli podobny rezultat. Niestety, ich nawet na to nie było stać. Uważam, że trzy punkty i bonus na koncie Marcina Rempały to także występ poniżej jego możliwości - przyznaje Maroszek.
Niewykluczone, że zawodnicy Kolejarza Opole poniosą konsekwencje w związku z nie najlepszą dyspozycją u progu sezonu w spotkaniach wyjazdowych. - Nie ukrywam, że po meczu z Krakowem została nałożona dwudziestoprocentowa obniżka płac za punkty, ale to zostało niejako zawieszone do meczu w Rawiczu. Jutro (rozmowa przeprowadzana w czwartek przyp. red.) w godzinach popołudniowych ma się odbyć spotkanie zarządu i tam będą podejmowane decyzje. Nie wiem, czy ta kara zostanie podtrzymana. Możemy głaskać, ale nie możemy zagłaskać na śmierć - opisuje całą sytuację szkoleniowiec granatowo-biało-bordowych.
W najbliższej kolejce rywalem żużlowców znad Odry będzie Victoria Piła. Mimo że tegoroczny ligowy debiutant ma na swoim koncie trzy porażki, nie jest postrzegany w opinii Andrzeja Maroszka jako słaby zespół. - Musimy zrobić wszystko, aby zwyciężyć w pojedynku z pilanami, ale niewątpliwie nie jest to zespół kelnerów. Są tam dobrzy zawodnicy, doświadczeni. Gorzej wygląda u nich sprawa z juniorami, ale nie tylko od nich zależy to, czy mecz będzie wygrany. Co nie zmienia faktu, że ważną rzeczą jest mieć skutecznych juniorów. Widać było to chociażby po Strzelcu, który jest niby młodzieżowcem, a jeździ dojrzale jak senior i dodatkowo ma poparcie sprzętowe. W związku ze spotkaniem zarządu zapewne jakieś zmiany personalne na najbliższy mecz będą miały miejsce. Na razie nie wiem, kto za kogo, mamy dużo znaków zapytania. Trzeba wszystko na chłodno przekalkulować. Zastanawiam się nad zrobieniem zebrania ze wszystkimi zawodnikami, na którym określiliby się, czy chcą jeździć na żużlu, czy też zadowala ich dowożenie tylko jednego punktu do mety - kończy Maroszek.