Grzegorz Zengota na gorzowskim torze od samego początku prezentował się bardzo dobrze. Po pierwszej serii było widać, że jest szybki i będzie się liczył w walce o zwycięstwo. - Mam za sobą ciężki okres. Wszystko idzie jednak już w dobrym kierunku. Od początku tego sezonu wszystko mi się dobrze układa - oznajmił "Zengi". - Już w półfinale udowodniłem, że umiem jechać. Wtedy wygrałem i pewnie awansowałem do finału. W Gorzowie tylko potwierdziłem swoją formę - stwierdził zawodnik częstochowskiego klubu.
Na podium gorzowskiego finału znaleźli się bardzo młodzi zawodnicy, koledzy z toru i nie tylko. - Bardzo się cieszę, że stoimy we trójkę. Przed zawodami na pewno bralibyśmy te miejsca w ciemno. Tym razem byłem drugi, ale mam nadzieję, że przede mną jeszcze pierwsze miejsce w takich zawodach - ocenił Grzegorz Zengota. W zawodach "Zengi" startował z 5 na plastronie. Podczas takich imprez jest to najbardziej pożądany numer. Tym razem nie do końca jednak tak było. - Tak się zdarzyło, że akurat ja startowałem z 5. Najczęściej jest to najbardziej korzystny numer, bo startuje się dwa razy z wewnętrznego pola. Tym razem jednak było tak, że pierwsze pole nie było najlepsze - komentował po zawodach Zengota.
Zawody były bardzo wyrównane. O wszystkim mógł zadecydować 20 bieg sobotniego turnieju. - W ostatnim biegu wyjechałem z pierwszego pola w miarę dobrze. Piotr Protasiewicz zamknął mnie jednak przy krawężniku, a koledzy pojechali przy płocie. Z Piotrkiem walczyłem do końca o jeden punkt. Później się okazało, że był on na wagę złota - wspominał żużlowiec rodem z Zielonej Góry. - Gdyby nie ten punkt, walczyłbym o trzecie miejsce, a chętnych do tego miejsca było wielu i mogło to się różnie skończyć - dodał.
Grzegorz Zengota zajmując drugą pozycję w Gorzowie wywalczył sobie przepustkę do eliminacji do Grand Prix 2013. - Mam jeszcze kilka dobrych lat jazdy przed sobą. Wszystko może się zdarzyć w tym czasie. Mam już za sobą jednak starty w eliminacjach do Grand Prix Challenge. Zakończyłem swój start na półfinale, z powodu defektu i jednego poważnego błędu w biegu, w który prowadziłem. Była szansa awansować do finału - wspominał poprzednie starty "Zengi".
A jak będzie tym razem? - Często się mówi, że eliminacje krajowe są dużo trudniejsze niż te światowe. Trzeba być jednak skoncentrowanym i dawać z siebie wszystko na torze. Powoli zaczyna się zmieniać sytuacja zawodników na świecie. Młodsi zaczynają doganiać starszych. Eliminacje międzynarodowe nie będą łatwe, ale będę dawał z siebie 110 procent - zapowiedział Grzegorz Zengota.
W niedzielę do Częstochowy przyjeżdża ekipa gorzowskiej Stali, aby pod Jasną Górą walczyć w meczu ligowym. - Na pewno będziemy chcieli wygrać te zawody. Nie mogę myśleć inaczej. Jadę do Częstochowy po to, aby zrobić jak najwięcej punktów i zapewnić zwycięstwo swojej drużynie - powiedział w Gorzowie Zengota. W barwach częstochowian dojdzie do poważnej zmiany. Miejsce Chrisa Harrisa zajmie Kenneth Bjerre, który został wypożyczony z Wrocławia. - Mamy trochę zmian personalnych, bo za Harrisa najprawdopodobniej wystąpi Bjerre. Teoretycznie jesteśmy mocniejsi, ale wszystko zweryfikuje tor. Mam nadzieję, że szala zwycięstwa przechyli się na korzyść Częstochowy - zakończył srebrny medalista Złotego Kasku.
Zengota: Potwierdziłem swoją formę
Zawodnik częstochowskich Lwów w sobotę zajął drugie miejsce w finale Złotego Kasku, który odbył się w Gorzowie Wielkopolskim. "Zengi" przedzielił braci Pawlickich, jednak przegrał zawody dopiero po biegu dodatkowym.
Chimeryczny!
A po drugie, tego nie stosuje się do formy, tylko do nagłej i częstej zmiany poglądów na jakiś temat. Słownik Języka Polskiego się kłania Czytaj całość