Borys Miturski: Nie mam po co stać w kolejce po pieniądze

Borys Miturski początku tegorocznego sezonu nie zaliczy do udanych. Zawodnik Speedway Wandy Kraków zawiódł w meczach przeciwko KSM Krosno i Kolejarzowi Rawag Rawicz.

- W Rawiczu drugi raz otrzymałem szansę od klubu i znowu zawiodłem, choć moja jazda wyglądała już dużo lepiej. Borykam się przede wszystkim z problemami sprzętowymi. W głowie mam cały czas burzę mózgu i nie wiem, co robić. Kupiłem dwa nowe motocykle i tak namieszały mi w głowie, że nie potrafię ich poustawiać - przyznaje żużlowiec w wywiedzie udzielonym Dziennikowi Polskiemu.

Wychowanek częstochowskiego Włókniarza zainwestował w sprzęt, jednak nie spisuje się on najlepiej. - Ogólna kwota, jaką zainwestowałem, to 100 tysięcy złotych, a efekty są bardzo słabe. Nie chcę zwalać winy na sprzęt i mówić, że jestem najlepszy, ale już na starcie wyścigów zostaję pod taśmą. Jeżdżąc w Krośnie wiedziałem, że mam bardzo szybki sprzęt i wynik zależy tak naprawdę tylko ode mnie - stwierdził 23-latek.

Dyplomatycznie wypowiedział się on również o sytuacji finansowej klubu. - Szczerze mówiąc, to nie wiem, jak ta sprawa wygląda teraz w klubie, ale na razie nie ustawiam się w kolejce po pieniądze, gdyż zawodzę. Działacze zakontraktowali mnie w innych celach, dlatego nie chcę wywierać jakiejkolwiek presji w kwestii finansów. W dodatku zdobyłem bardzo mało punktów, więc nie mam nawet po co stać w kolejce po pieniądze - powiedział Miturski.

Źródło: Dziennik Polski

Źródło artykułu: