We wtorek junior Lotosu Wybrzeża Gdańsk wystartował w turnieju Pomorskiej Ligi Młodzieżowej w Bydgoszczy. Zdobył 11 punktów, ale był bardzo zawiedziony swoją postawą. - Nie było za dobrze. Jeśli będę tak jeździł, nie mam czego szukać w ENEA Ekstralidze. Od początku mi nie szło i nie mogłem spasować się z bydgoskim torem. Dobrze wychodziłem ze startu, ale wszystko traciłem już w pierwszym łuku. Wiadomo, to był w zasadzie trening, ale w takich zawodach też trzeba robić wszystko, by prezentować się jak najlepiej i wygrywać - przyznał Krystian Pieszczek w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Wielu żużlowców mówi, że bydgoska nawierzchnia w ostatnim czasie stała się bardziej wymagająca dla słabszych technicznie zawodników. Powiedział tak nawet aktualny mistrz świata, Greg Hancock. Obiecujący gdańszczanin ma jednak swoją opinię na ten temat. - Może i coś w tym jest, ale jeżeli się ktoś odpowiednio spasuje z torem, to wszystko idzie zgodnie z planem. Mi się niestety to nie udało, dopiero na ostatni bieg jakoś to wyszło. Cały czas szukałem dziury w całym i wyszło, jak wyszło.
Beniaminek ENEA Ekstraligi na razie nieco zawodzi swoich kibiców. W ostatniej kolejce dość wysoko przegrał we Wrocławiu. Dla miejscowego Betardu Sparty był to dopiero pierwszy wygrany mecz w lidze. - Nie ukrywam, że liczyliśmy na zwycięstwo. Ale trochę zaskoczył nas tamtejszy tor, spodziewaliśmy się zupełnie innej nawierzchni. Jednak tego już nie zmienimy i musimy walczyć o cenne punkty w kolejnych spotkaniach.
Dla Krystiana Pieszczka ligowy sezon 2012 będzie jest pierwszym pełnym w krótkiej karierze. Jak 16-latek podsumuje swoje dotychczasowe występy? - Jestem zadowolony może z pierwszego meczu. Wtedy było jeszcze jakoś w miarę. Reszta to totalne dno z mojej strony. Mierzę już nieco wyżej, próbuję startować w lidze zagranicznej, czekam na odzew działaczy. Zobaczymy, jak to wyjdzie.