- Po dotychczasowych wynikach drużyny z Gniezna widać, że nie taki diabeł straszny, jak go malują, ale nie zmienia to faktu, że to nie my będziemy faworytem i że czeka nas bardzo ciężkie spotkanie - uważa Ronnie Jamroży, który od początku sezonu odbudował swoją formę w Ostrowie.
Jamroży ma jednak pecha, bo w meczach wyjazdowych w Grudziądzu i przerwanym w Lublinie zanotował upadki. Szczęście w nieszczęściu, że nie doznał złamań, ale przez kilka dni odczuwał skutki karamboli. W piątek na treningu spisywał się już bardzo dobrze. - Trochę siniaków po niedzielnym upadku pozostało. Ból jeszcze trochę doskwiera, ale ogólnie jest w porządku. Potrenowałem i czuję się dobrze na motocyklu. Jestem gotowy do jazdy. To jest tylko trening, sprawdzam ustawienia motocykli. Dla mnie ważne jest, by po takim upadku pojeździć spod taśmy w kontakcie. Czy jestem szybki, przekonamy się w niedzielę - mówi 27-latek.
Pochodzący z Rawicza żużlowiec jest silnym punktem beniaminka pierwszej ligi. - Na razie wszystko przebiega bardzo dobrze. Dalej ciężko pracuję, żeby forma była dobra i stabilna. Mam nadzieję, że cały sezon będzie dla mnie taki udany - wierzy żużlowiec.
W niedzielę do Ostrowa zawita zespół, mający w składzie dwóch uczestników Grand Prix, Bjarne Pedersena i Antonio Lindbaecka. Ronnie Jamroży w Rybniku w Turnieju Pamięci Łukasza Romanka udowodnił, że potrafi wygrywać z najlepszymi, pokonując m.in. Jarosława Hampela i Jasona Crumpa. - Stawka była bardzo mocna. Tym bardziej cieszę się z zajętego tam miejsca i pokonanych zawodników. To już jednak za mną i teraz koncentruję się na kolejnych startach. W niedzielę do nas przyjadą naprawdę bardzo dobrzy żużlowcy. Do każdego rywala trzeba podejść z szacunkiem i skupić się na tym, by wygrywać wyścigi - kończy Ronnie Jamroży.