- Podjąłem taką decyzję, ponieważ ona była zaplanowana. Tak naprawdę już wcześniej miałem wszystko przygotowane do jazdy w Anglii. W końcu pojawiła się odpowiednia propozycja, którą złożyli działacze Wolverhampton. Nie miałem wątpliwości, że to dobre rozwiązanie i zdecydowałem się na podpisanie umowy - mówi Robert Miśkowiak.
Zawodnik Lubelskiego Węgla KMŻ tłumaczy również, dlaczego nie zdecydował się na starty w lidze angielskiej od początku sezonu. - Na początku sezonu chciałem za wszelką cenę mieć wszystko poukładane w Polsce. Zależało mi, żeby jak najlepiej wejść w sezon i uniknąć przykrych niespodzianek. Tak zresztą postępowałem już w przeszłości. W pierwszej fazie sezonu bardzo liczy się spasowanie z domowym torem i takie też miałem założenia. Nie można było przewidzieć, że aura będzie taka a nie inna. Na pewne sprawy zawodnik nie ma wpływu. Mimo wszystko pojeździłem, było całkiem sporo sparingów. Chyba to wszystko mi źle nie wyszło. Liga polska była dla mnie priorytetem i dlatego czas na Anglię przyszedł dopiero teraz - wyjaśnia.
Miśkowiak jest przekonany, że tor w Wolverhampton będzie jego atutem a regularne występy w Anglii przełożą się również na jego formę w lidze polskiej. - Toru w Wolverhampton nie będę musiał jakoś szczególnie poznawać, ponieważ wiem o nim całkiem sporo. Jeździłem na nim naprawdę często. Jest on bardzo trudny technicznie. To zupełnie inna bajka niż polskie tory. Jestem jednak przekonany, że będę tam startować z dobrym skutkiem - zapowiada Miśkowiak.