Rewanżowe derby Wielkopolski w Gnieźnie - w przeciwieństwie do pierwszego meczu w Ostrowie - nie były porywającym widowiskiem. Lechma Start wreszcie na swoim torze pojechał tak jak na faworyta rozgrywek przystało. Ostrowianie z kolei - wbrew słowom kapitana Mariusza Staszewskiego - zdaje się, że potwierdzają opinię drużyny groźnej dla każdego, ale tylko na własnym torze. Dotychczasowe dwa mecze wyjazdowe zakończyły się wręcz klęskami Ostrovii, która by myśleć o czołowej czwórce musi koniecznie wygrać jeden mecz na wyjeździe i liczyć na zdobycie jakiegoś punktu bonusowego.
Natomiast faworyt z Gniezna meczem w Ostrowie, wygranym w ostatnim wyścigu 46:44, wyraźnie się odbudował i w kontekście wysokiej porażki grudziądzan w Łodzi i straty przez nich punktu bonusowego, ponownie staje się faworytem numer jeden do awansu. Oczywiście, wszystko się jeszcze może zdarzyć, a kluczowy w sezonie zasadniczym mecz odbędzie się w Grudziądzu w niedzielę, 3 czerwca, kiedy to GTŻ podejmie Lechmę Start Gniezno.
Podobną opinię jak o Ostrovii można wysnuć o Lokomotivie Daugavpils. Łotysze to ewidentnie drużyna własnego toru. Poza wyjazdem do Ostrowa, na obcych torach nie podjęli wyrównanej walki z rywalami. W Lublinie stracili nawet 20-punktową zaliczkę z własnego toru i nie zdobyli bonusu. Może to skutkować brakiem awansu zespołu Nikołaja Kokina do czołowej czwórki. Tak wysoka porażka Lokomotivu w Lublinie jest nieco zaskakująca, choć z drugiej strony "Koziołki" jeszcze nie miały okazji zaprezentować się na swoim torze. Pod wodzą nowego trenera, Mariana Wardzały beniaminek wreszcie wygrał i jeśli tylko odrobi zaległości, zwyciężając u siebie mecze z Ostrovią i GTŻ-em, wróci do batalii o czołówkę ligi. Jedna jaskółka jednak wiosny nie czyni, więc trudno jeszcze oceniać, czy Lubelski Węgiel już się odbudował, czy zwycięstwo z Lokomotivem było tylko wykorzystaniem słabości Łotyszy na obcych torach.
Pierwszej porażki, ale od razu bardzo dotkliwej w sezonie 2012 doznali żużlowcy GTŻ-u Grudziądz. Trzeba wziąć poprawkę na ogromnego pecha, jakiego zespół Roberta Kempińskiego miał w Łodzi. Trzech żużlowców wylądowało w szpitalu i szczęście w nieszczęściu, że żaden z nich nie doznał poważniejszej kontuzji. Wówczas sytuacja GTŻ-u skomplikowałaby się jeszcze bardziej.
Milowy krok do czwórki zrobił natomiast Orzeł Łódź. Szwedzko-polska drużyna Janusza Ślączki udowodniła, że wynik na styku w Grudziądzu nie był dziełem przypadku, a Orzeł z meczu na mecz się rozkręca i potwierdza swoje aspiracje do czołowej czwórki.
Pierwsza liga w sezonie 2012 jest nadzwyczaj ciekawa, choć wyniki meczów minionej kolejki tego nie pokazują. W momencie, gdy wszystkie drużyny odrobią zaległości, sytuacja w tabeli może się pozmieniać. Póki co, każdy z sześciu zespołów ma szansę na udział w play-off. Dwa z nich będą musiały jednak obejść się smakiem. Jedna drużyna już w lipcu zakończy sezon. Druga będzie czekała na mecze barażowe z wicemistrzem drugiej ligi.