Brakuje obycia w zawodach - rozmowa z Dawidem Lampartem zawodnikiem "Jaskółek"

Dawid Lampart od początku sezonu nie może wskoczyć na takie obroty jakich by od siebie oczekiwał. Jakby tego było mało stracił kontrakt w Szwecji. Jak jednak zdradza w rozmowie ze SportoweFakty.pl powoli wychodzi z dołka, a pomogła mu w tym m.in. zmiana sprzętu. Pierwsze promyki lepszej jazdy zawodnika Azotów Tauronu Tarnów były już widoczne podczas hitowego starcia ze Stalą Gorzów w ubiegłą niedzielę.

Kamil Hynek: Za nami najcięższy mecz w tym sezonie dla zespołu Azotów Tauronu Tarnów. Zwycięstwo 46:44 nad Stalą Gorzów sprawiło, że zostaliście jedyną niepokonaną drużyną w tym sezonie Enea Ekstraligi. Spodziewałeś się, że na swoim torze ekipa Tomasza Golloba i spółki sprawi wam tyle kłopotu?

Dawid Lampart: Można się było tego spodziewać, bo Gorzów jest dosyć mocną drużyną. Widać było, że zarówno u nas jak i w Gorzowie każdy chce jechać na sto dziesięć procent swoich możliwości. Szkoda tylko, że ten pech, który wciąż ze mną jest od początku sezonu nie chce mnie opuścić. Przynajmniej jednak było widać, że próbowałem i starałem się jak tylko mogłem. A że wyszło jak wyszło… cóż nie można się poddawać.

W pierwszym twoim biegu miałeś na drugim łuku kolizję z Krzysztofem Kasprzakiem, po której upadłeś na tor. Winnym przerwania biegu sędzia wskazał ciebie. Zgadzasz się z decyzją arbitra?

  -Wchodziliśmy razem w łuk i ja byłem trochę z przodu, w połowie jego motocykla. Krzysiek popatrzył się w moją stronę i mnie trącił swoim motocyklem w moją nogę. W tym momencie upadłem. Szkoda, że sędzia podjął taką decyzję, bo widać było, że jestem szybki i mogłem coś zdziałać.

Podczas meczu drugiej kolejki w Zielonej Górze, po którym zostałeś odsunięty od składu wyglądało wszystko nieciekawie. Teraz zdobyłeś w sumie jeden punkt, ale faktycznie twój wynik nie oddaje tego co można było zaobserwować na torze. Zmieniłeś silniki, sprzęt, tunera. Jak to teraz w twoim przypadku wygląda?

-Mam całkiem inny sprzęt niż miałem jeszcze tydzień przed meczem ze Stalą. Już na treningach przed spotkaniem z Unią Leszno było całkiem pozytywnie. Myślę, że z zawodów na zawody będzie lepiej, bo tak jak mówię sprzęt spisuje się już bardzo fajnie, tylko po prostu brakuje mi obycia w zawodach. Brakuje tej kropki nad "i", która dałaby mi kopa do przodu.

Kolejną potyczkę ligową drużyna Jaskółek rozegra trzeciego czerwca na torze w Toruniu. Gospodarze zrobią na pewno wszystko by przerwać wasz zwycięski marsz, a jak tobie jeździ się na MotoArenie?

  -Łatwo pola na pewno nie oddamy. Zapewniam, że nasz zespół w każdym meczu jedzie po wygraną. Jeżeli zostanę powołany na zawody w Toruniu to jestem dobrej myśli. Jest świetny tor do walki, na którym zazwyczaj dobrze mi się jeździło. Dodatkowo z tym sprzętem, który teraz mam wierzę, że coś mogę na MotoArenia zdziałać.

Dwunastego maja w Równem miałeś odjechać półfinał iIndywidualnych Mistrzostw Europy. Niestety nie dane było ci dotrzeć na stadion. Mało tego, twoja podróż skończyła się jeszcze przed przekroczeniem ukraińskiej granicy. Jaki był tego powód?

- Słyszałem, że mieli mieć jakąś kontrolę i czepiali się dosłownie wszystkiego. Wyszło tak, że poprosili mnie o kartę ATA na motocykle, gdzie na takie motocykle nie można w ogóle dostać takiego karnetu. Jest to bowiem sprzęt sportowy, a nie gdzieś rejestrowany. Czekaliśmy tam od trzeciej do siódmej nad ranem. Próbowaliśmy wszelkich sposobów, żeby dostać się na ten turniej w Równem. Nie udało się, musieliśmy się poddać i nie pozostało nic innego jak tylko wracać do domu.

Przez to, że nie wystartowałeś w Równem, nie mogłeś pomóc też kolegom dzień później w ligowym starciu przeciwko Unii Leszno?

-Ja ze swojej strony strasznie żałuję, że nie wystąpiłem w tym spotkaniu. Chciałem w meczu z Unią uczestniczyć, ale nie mogłem, bo taki jest regulamin. Jeszcze przed tym meczem czułem, że silniki "jadą" i mógłbym zawalczyć. Na szczęście chłopaki stanęli na wysokości zadania i wynik jaki osiągnęli jest naprawdę super.

Na koniec chciałem poruszyć jeszcze jeden przykry wątek. Oprócz tego, że straciłeś do niedawna miejsce w składzie Azotów Tauronu, to jeszcze włodarze startującej w szwedzkiej Allsvenskan Griparny Nykoping rozwiązali z tobą kontrakt. Tych startów zamiast przybywać, jest coraz mniej?

- No niestety zrobili jak zrobili. Faktycznie kontrakt został rozwiązany. Wielka szkoda, bo tak po prawdzie jeździ się w tej szwedzkiej pierwszej lidze za przysłowiowe grosze i zostaje tylko praktycznie zwrot kosztów. Nie o to jednak chodzi. Ja chcę jeździć w każdych zawodach i nie ważne czy zarobię coś czy nie. Chciałbym jeździć pięć wyścigów wszędzie gdzie się pojawię. Wystarczy, że w Polsce wskoczę na wysoki poziom i to wszystko mi się zwróci.

Źródło artykułu: