Nie pierwszy raz turniej Grand Prix Greg Hancock rozpoczyna bez specjalnych fajerwerków, ale w decydującej fazie zawodów potrafi wygrywać. W sobotę w Goeteborgu obrońcy mistrzowskiego tytułu zajrzało w oczy widmo skończenia zawodów na fazie zasadniczej. Hancock jednak wygrał dziewiętnasty wyścig i awansował do półfinału. Tam również okazał się najlepszy. - Mój zespół pracował ekstremalnie ciężko, by wszystko zagrało tak, jak należy. W połowie zawodów zmieniłem motocykl i dopiero wtedy byłem wystarczająco szybki - mówił po zawodach Amerykanin.
Celem Grega Hancocka w tym sezonie jest oczywiście obrona mistrzowskiego tytułu. Amerykanin zdaje sobie sprawę, że nie będzie to tak prosta sprawa. Póki co, jeździ jednak najrówniej i jest liderem cyklu. - Jestem zadowolony ze swojej zdobyczy punktowej. Najważniejsze, że wróciłem na pozycję lidera klasyfikacji przejściowej Grand Prix - mówi 42-letni żużlowiec.
Co ciekawe, Amerykanin jeszcze nigdy nie wygrał na Ullevi i choć w sobotni wieczór był tego bardzo bliski, nie może dopisać do listy aren, na których triumfował legendarnego stadionu w Goeteborgu. - Szkoda, że nie udało mi się tutaj wygrać. Bardzo mi zależało na triumfie na Ullevi. W Szwecji przecież mieszkam i ten kraj jest dla mnie bardzo ważny. Turniej w Goeteborgu kończę jednak jako lider i jest to powód do radości, choć trzeba być bardzo czujnym, bo rywale są w tym sezonie bardzo groźni - uważa mistrz świata.
Greg Hancock po czterech turniejach Grand Prix jest liderem z 58 punktami. Wyprzedza Nickiego Pedersena , który ma 56 punktów, a trzeci w klasyfikacji jest Jason Crump. Australijczyk do lidera traci 3 punkty.
Reszta uczyć się od najlepszych..