Michał Szczepaniak: "Miśkowi" należy się pochwała

Udany występ w łódzkiej eliminacji IMP zaliczył Michał Szczepaniak. Żużlowiec miejscowego Orła po bardzo dobrym początku zawodów, później spokojnie gromadził punkty i awansował do półfinału rozgrywek.

- Rzeczywiście zacząłem jak należy, później jednak pojawiły się pewne problemy. Tor był nieco inny niż na lidze, stąd trzeba było próbować różnych ustawień motocykla. Na pewno cieszę się z awansu, po to tutaj przyjechałem - oznajmił Szczepaniak.

O mały włos jednak, wywalczone przez zawodnika dziesięć punktów okazałyby niewystarczające do bezpośredniego awansu. W ostatnim wyścigu dnia, po starcie pewnie prowadził Łukasz Jankowski, którego zwycięstwo w tym wyścigu oznaczałoby barażowy pojedynek między nim, a właśnie Szczepaniakiem. Możliwość taką wykluczył pewny już swojej kwalifikacji Robert Miśkowiak, który po dynamicznej jeździe uporał się z wychowankiem leszczyńskiej Unii.

- "Misiek" był dzisiaj szybki i skuteczny. Dodatkowo w ostatnim biegu walczył do końca, zachował się bardzo "fair" i na pewno należy mu się za to pochwała - ocenił postawę kolegi starszy z braci Szczepaniaków.

Jeden z liderów łódzkiego Orła z rezerwą odniósł się na temat szans swojej drużyny w najbliższym wyjazdowym z Lokomotivem Daugavpils.

- Planem minimum jest wywalczenie punktu bonusowego. Tor łotewskiej drużyny jest niby taki jak wszystkie, a jednak większość ekip nie może się na nim odnaleźć. Ja sam mam z nim raczej ciężkie skojarzenia. Liczę, że uda nam się jednak go odczarować, za co uznam już zdobycie wspomnianego bonusu - kontynuował zawodnik.

W Polsce coraz bardziej nasila się gorączka związana z nadchodzącym Euro 2012. Wychowanek klubu z Ostrowa Wlk. nie należy jednak do osób, u których ta impreza wywołuje nadzwyczajny dreszcz emocji.

- Przyznam szczerze, że piłka nożna nie za bardzo mnie interesuje. Czas mistrzostw wykorzystam na treningi i odświeżenie sprzętu, tak aby być jak najlepiej przygotowanym do ostatnich meczów rundy zasadniczej. Może uda się też gdzieś pojeździć za granicą - zakończył Szczepaniak.

Źródło artykułu: