Gdyby nie atak Denisa Gizatullina w czternastym wyścigu meczu Ostrovii z Lubelskim Węglem KMŻ, kiedy to Rosjanin wyprzedził na dystanie Roberta Miśkowiaka, gospodarze mogli nie cieszyć się ze zwycięstwa nad Lubelskim Węglem KMŻ Lublin. "Giza" w rozmowie ze SportoweFakty.pl zdradził kulisy decydującego biegu, który rozgrywany był w strugach deszczu. - W czternastym wyścigu były bardzo ciężkie warunki. Zrzuciłem okulary, bo przez moment nie wiedziałem, gdzie jechać. Praktycznie pojechałem w ciemno, na wyczucie, ale udało się wyprzedzić rywala. Robert Miśkowiak zrobił błąd i wykorzystałem to - powiedział po meczu Denis Gizatullin.
Denis Gizatullin jeździł w parze z Adrianem Gomólskim, ale współpraca tej pary była daleka od idealnej. Co najmniej dwa razy ten duet mógł dowieźć większą zdobycz punktową, ale nie do końca żużlowcy Ostrovii zrozumieli się na torze. - Faktycznie, w drugim starcie wyszliśmy dobrze. Spojrzałem i widziałem, że wyjeżdżamy na 5:1. Myślałem, że będzie dobrze. Chciałem pomóc Adrianowi, ale popełniliśmy niestety błąd. Wjechał pod nas Dawid Stachyra. Straciliśmy korzystne pozycje na torze. W następnym wyścigu też wydawało mi się, że wychodzimy na 5:1. Później już nie oglądałem się za Adrianem, tylko sam pilnowałem zwycięstwa, bo było bardzo ciasno. Widziałem jednak, że Adrian jedzie drugi. Niestety, przyjechał do mety ostatni. Nie widziałem, co działo się z tyłu. Skupiłem się tylko na swojej jeździe - wyjaśnia Rosjanin.
Zwycięstwo 45:44 Ostrovii nad Lubelskim Węglem cieszyło gospodarzy, choć rozmiary tego triumfu pozostawiały wiele do życzenia. - Cieszę się bardzo z wygranej. Wiedzieliśmy, jak ważny to dla nas mecz. Szkoda tylko, że potraciliśmy w końcówce wypracowaną przewagę. Teraz będzie bardzo ciężko na wyjeździe o bonus, ale powalczymy - zapewnia "Giza".
W Ostrowie Denis Gizatullin prezentuje się bardzo dobrze. Na wyjeździe miał okazję pojechać tylko w Gnieźnie, gdzie nie zdobył nawet punktu. - To był wypadek przy pracy. Miałem wówczas serię meczów. Być może akurat na ten dzień straciłem formę. Źle wybrałem przełożenia, źle odczytałem tor. Poszliśmy w złą stronę z ustawieniami, stąd też trzy zera w Gnieźnie. W Lublinie powinno być lepiej - kończy.