Przeanalizowano na nim zapis wideo z meczu i przyczyny porażki. Dla kibiców GTŻ niezrozumiałe było dlaczego od połowy zawodów tor przestał być atutem gospodarzy, a lepiej zaczęli sobie na nim radzić przyjezdni. - Jeszcze w sobotę nasi zawodnicy trenowali na nawierzchni przyczepnej. Mimo, że były opady deszczu, polewaliśmy ją i tak, żeby doprowadzić ją do stanu, jaki chcieli zawodnicy. W niedzielę nie padało, więc podczas meczu chcieliśmy polewać tor, by utrzymać taką samą nawierzchnię. Sędzia na to nie zgodził się. Dlaczego? Nie wiem - tłumaczy w rozmowie z Gazetą Pomorską Zdzisław Cichoracki, wiceprezes klubu.
Przed biegami nominowanymi grudziądzanie przegrywali tylko jednym punktem. - Gdy po 13. wyścigu, mimo wszystkich przeciwności, w wyniku meczu była tylko 1-punktowa różnica, nasza para Peter Ljung - Andriej Karpow powinna sobie poradzić z najsłabszym duetem Startu: Adamem Skórnickim i Magnusem Zetterstroemem. Czas nie wróci i trzeba z porażką się pogodzić. Pozostaje żal, że zamiast żużlowego święta, fani musieli przełknąć czarę goryczy - dodaje Cichoracki.
Źródło: Gazeta Pomorska - www.pomorska.pl
Przynajmniej my nie mówiliśmy przed sezonem (wielka spina) że wy już macie aw Czytaj całość