Cichoracki: Trzeba się pogodzić z porażką

W niedzielnym hicie pierwszej ligi GTŻ Grudziądz przegrał na swoim torze z Lechmą Startem Gniezno 41:48. W poniedziałek w siedzibie klubu odbyło się spotkanie działaczy z drużyną.

Przeanalizowano na nim zapis wideo z meczu i przyczyny porażki. Dla kibiców GTŻ niezrozumiałe było dlaczego od połowy zawodów tor przestał być atutem gospodarzy, a lepiej zaczęli sobie na nim radzić przyjezdni. - Jeszcze w sobotę nasi zawodnicy trenowali na nawierzchni przyczepnej. Mimo, że były opady deszczu, polewaliśmy ją i tak, żeby doprowadzić ją do stanu, jaki chcieli zawodnicy. W niedzielę nie padało, więc podczas meczu chcieliśmy polewać tor, by utrzymać taką samą nawierzchnię. Sędzia na to nie zgodził się. Dlaczego? Nie wiem - tłumaczy w rozmowie z Gazetą Pomorską Zdzisław Cichoracki, wiceprezes klubu.

Przed biegami nominowanymi grudziądzanie przegrywali tylko jednym punktem. - Gdy po 13. wyścigu, mimo wszystkich przeciwności, w wyniku meczu była tylko 1-punktowa różnica, nasza para Peter Ljung - Andriej Karpow powinna sobie poradzić z najsłabszym duetem Startu: Adamem Skórnickim i Magnusem Zetterstroemem. Czas nie wróci i trzeba z porażką się pogodzić. Pozostaje żal, że zamiast żużlowego święta, fani musieli przełknąć czarę goryczy - dodaje Cichoracki.

Źródło: Gazeta Pomorska - www.pomorska.pl

Źródło artykułu: