Pojedynek beniaminków pierwszej ligi w Ostrowie był zacięty i wyrównany. Po meczu cieszyli się gospodarze, a najskuteczniejszy wśród lublinian, Dawid Stachyra nie krył mimo wszystko rozczarowania z wyjazdowej porażki. -Liczyłem, że w Ostrowie wygramy. Wynik niby fajny, ale nie ma się z czego cieszyć, skoro od porażki 44:45 punktów nam nie przybyło. Uważam, że mecz w domu – nie lekceważąc ostrowian - będzie formalnością i wygramy z bonusem bez problemów. Na swoim torze jesteśmy inną drużyną. W Ostrowie mieliśmy także zdobyć dwa punkty. Szkoda tej porażki. Pozostaje tylko wielki niedosyt - powiedział Dawid Stachyra.
Nieco inaczej na wynik meczu w Ostrowie patrzył Robert Miśkowiak. - Będziemy jechać u siebie, ale na pewno kolegów z Ostrowa nie zlekceważymy. Ci zawodnicy także potrafią ścigać się na żużlu. Nie raz to już pokazali. W Lublinie na pewno będziemy chcieli wygrać z bonusem, a jak będzie, to przekonamy się w niedzielę - mówi "Misiek".
Również trener Lubelskiego Węgla KMŻ jest przekonany, że w rewanżu górą będzie jego zespół. - Będziemy na własnym torze i powinniśmy się na nim czuć dużo lepiej niż w Ostrowie. Wierzę, że to wykorzystamy i wygramy z bonusem - powiedział trener Marian Wardzała.
Zarówno dla Ostrovii jak i Lubelskiego Węgla niedzielny mecz będzie bardzo istotny w kontekście walki o udział w play-off. - Będzie to bardzo ważny mecz. Ten, kto zdobędzie punkt bonusowy, może znaleźć się w czołowej czwórce. Porażka w Ostrowie niewątpliwie bolała, ale z tego, co gospodarze pokazywali już na własnym torze, to z tej jednopunktowej porażki - w kontekście rewanżu - można się cieszyć - uważa Robert Miśkowiak - drugi pod względem średniej żużlowiec pierwszej ligi.