Speedway Wanda Kraków po ośmiu meczach ma na swoim koncie dziesięć punktów i zajmuje czwarte miejsce w drugoligowych rozgrywkach. Jak się okazuje, po ostatnich dobrych występach nie doszło do weryfikacji wcześniejszych planów. - My po prostu walczymy o wygranie kolejnych spotkań. Co nam z tego wyjdzie, zobaczymy w praniu - powiedział Paweł Sadzikowski, który nie skupia się jeszcze na walce swojego zespołu o ewentualny awans do pierwszej ligi. - Wszystko zweryfikuje tor. Jest jeszcze dużo spotkań przed nami. Wszystkie zespoły z drugiej ligi są wyrównane i dlatego nastawiamy się na każdy najbliższy mecz. Przyszłość przyniesie odpowiedź na to, co osiągniemy. Walczymy o widowisko i o wygrane mecze. Jedziemy w tym duchu od początku sezonu - dodał prezes krakowskiego klubu w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
W ostatnim czasie Speedway Wanda Kraków dokonała kilku wzmocnień, które miały znaczący wpływ na rozwój drużyny. - Andriej Kudriaszow to zawodnik, który był już u nas w pierwszym sezonie i wiedzieliśmy, że gwarantuje określoną liczbę punktów. Następnie nadarzyła się okazja wypożyczenia Tobiasa Kronera z ŻKS-u Ostrovii i postanowiliśmy go zatrudnić - wyjaśnił Sadzikowski. - Matej Kus natomiast zgłosił się do nas sam. Nie możemy aktualnie korzystać z usług Stuarta Robsona i Christiana Hefenbrocka, więc podpisaliśmy kontrakt z Czechem. W Opolu początek zawodów w jego wykonaniu był dobry, jednak później się pogubił. Zobaczymy, jak pojedzie z ROW-em Rybnik - zastanawia się działacz.
Przez lata krakowski żużel był kojarzony z biedą i słabymi perspektywami. Powoli się to na szczęście zmienia, gdyż działacze z Grodu Kraka dwoją się i troją, aby speedway w tym mieście się rozwijał. - Przez cały czas szukamy, gonimy, prosimy i dopinamy budżet. Mam nadzieję, że wychodzi to nam w miarę dobrze - stwierdził z zadowoleniem w głosie sternik Speedway Wandy. - Nie mamy takiego komfortu, jak inne kluby które mają część budżetu zagwarantowaną ze środków miejskich. Miasto Kraków podchodzi do tego sceptycznie. Co prawda nas dostrzegają, cieszą się z wyników, ale na większą pomoc z przykładowo działu promocji nie możemy liczyć. Próbujemy to zmienić, ale co z tego wyjdzie? Zobaczymy. Kluby z innych miast startują w przetargach na miejskie pieniądze, my musimy sobie na razie radzić sami - wytłumaczył Paweł Sadzikowski.
Aby klub mógł się rozwijać, potrzebne jest przyciągnięcie jak największej liczby widzów na trybuny. Jak się okazuje, w Krakowie o tym nie zapominają. - Cały czas staramy się poprawiać, jeśli chodzi o promocję klubu. Mocno uderzyliśmy z akcją plakatowania. Staramy się być widoczni w Krakowie. Pokazujemy się na różnych piknikach, czy na świętach dzielnic - przekazał prezes.
Ostatnie wygrane klubu ze stolicy Małopolski sprawiają, że coraz częściej pojawiają się pytania, czy w Krakowie dałoby się udźwignąć wagę ewentualnego awansu do pierwszej ligi. - Czy dalibyśmy sobie radę? Musielibyśmy się zastanowić nad kształtem klubu. Pierwsza liga, to duży przeskok organizacyjny i finansowy. Przed startem w wyższej klasie rozgrywkowej mielibyśmy więc sporo do załatwienia. Nasi sponsorzy musieliby się określić, może pojawiliby się nowi - gdyba Sadzikowski, po czym schodzi na ziemię. - To jest jednak melodia przyszłości. Najpierw trzeba dojść do drugoligowych play-offów i wygrać baraże z zespołem pierwszoligowym. W konfrontacji z obecnymi zespołami pierwszej ligi klub jest na straconej pozycji - zakończył prezes klubu w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Paweł Sadzikowski dla SportoweFakty.pl: Szukamy, gonimy, prosimy, dopinamy budżet
Speedway Wanda Kraków w ostatnich tygodniach prezentuje zwyżkę formy. Prezes klubu, Paweł Sadzikowski nie stawia jednak wygórowanych celów przed zespołem, który ma po prostu wygrywać kolejne mecze.