Oskar Fajfer pierwszej kontuzji nabawił się podczas meczu Lechmy Startu Gniezno z Orłem Łódź. Lekarze stwierdzili uraz stawu brakowego i zalecili mu 2 miesiące odpoczynku. Po powrocie na tor zdążył wziąć udział w dwóch rundach Pomorskiej Ligi Młodzieżowej (Gniezno, Toruń) i pierwszym biegu spotkania w Grudziądzu. W kolejnym wyścigu upadł tak nieszczęśliwie, że znowu najbardziej ucierpiał jego bark. Wydawało się, że tym razem nie obejdzie się bez interwencji chirurgów, ale na wysokości zadania stanęli specjaliści z Anglii.
- W Grudziądzu doznałem ponownego zwichnięcia tego samego stawu barkowego - opisuje Fajfer. - Pomału wszystko wraca do normy, a ja ciężko pracuję, żeby ręka wróciła do pełnej sprawności. W Anglii mieszkam u rodziny, gdzie bywa także Robert Miśkowiak. Jeśli akurat ma mecz w Elite League, to wolny czas spędzamy razem - dodaje.
Kontuzjowany staw barkowy codziennie poddawany jest specjalistycznym zabiegom: - Wszystko po to, abym mógł jak najszybciej wrócić na tor. Poza tym w ten sposób jest szansa na to, że uniknę operacji. W tej chwili nie wiem, kiedy będę do dyspozycji trenera, lecz robię wszystko, żeby jechać z zespołem już do Lublina.