Zielonogórzanie po dziesięciu wyścigach prowadzili ośmioma punktami i niewielu obserwatorów niedzielnego pojedynku na Arenie Częstochowa wierzyło w inny rezultat niż trzecie z rzędu wyjazdowe zwycięstwo ekipy spod znaku Myszki Miki na torze w Częstochowie. Gospodarze nie zamierzali się poddawać i w ostatnich pięciu gonitwach odrobili straty i zapewnili sobie jeden punkt.
Po meczu trener Stelmet Falubazu Zielona Góra, Rafał Dobrucki, czuł niedosyt ze straconego punktu, ale przyznał, że remis to sprawiedliwy rezultat dla obu drużyn. - Lepszy jeden punkt niż nic. Prowadziliśmy przez całe zawody, ale w czternastym wyścigu zaprzepaściliśmy całą pracę, którą wykonaliśmy wcześniej. Remis to sprawiedliwy rezultat zarówno dla częstochowian, jak i dla zespołu prowadzonego przeze mnie - ocenił były jeździec zielonogórskiego Falubazu.
W drużynie z Zielonej Góry najbardziej zawiedli doskonale znający częstochowski tor Rune Holta, słabo spisujący się w tym sezonie Jonas Davidsson oraz kapitan Falubazu Piotr Protasiewicz. - Punkt więcej zdobyty przez Holtę, Protasiewicza, Łoktajewa czy Davidssona załatwiłby nam zwycięstwo. Każdy z tych zawodników potracił punkty. Piotrek po taśmie w pierwszym biegu stracił możliwość zapoznania się z torem i to też skutkowało w kolejnych wyścigach. Szkoda tej przewagi, którą po drodze roztrwoniliśmy - powiedział trener Stelmet Falubazu.
Bardzo dobrze w Częstochowie spisała się formacja juniorska zielonogórskiego klubu. Młodzieżowcy Stelmet Falubazu zdobyli łącznie aż 17 punktów, co jest rzadko spotykanym rezultatem w Enea Ekstralidze. - Na początku meczu rezultat ciągnęli nam nasi młodzieżowcy. Dzięki nim zdobyliśmy punkt. Więcej można było się spodziewać po Holcie. Aleksandr Łoktajew również przyzwyczaił nas do lepszych rezultatów. Każdy najmniejszy jeden punkcik w ogólnym rachunku może się okazać najważniejszy - stwierdził Dobrucki.