Chciałbym reprezentować Polskę - rozmowa z Martinem Vaculikiem, młodzieżowcem Marmy Polskie Folie Rzeszów

Jeszcze do niedawna na Słowacji na próżno można było usłyszeć warkot żużlowych motocykli. Za naszą południową granicą żużel nie cieszy się bowiem taką popularnością, jak w naszym kraju. Jedynym słowackim rodzynkiem, który z powodzeniem próbuje swych sił na żużlowych torach jest Martin Vaculik, który w tym sezonie broni barw Marmy Polskie Folie Rzeszów. 18- latek z roku na rok czyni ogromne postępy i w tym sezonie w Ekstralidze pokazał się już z bardzo dobrej strony. W rozmowie z naszym portalem Vaculik przybliżył sytuację "czarnego sportu" w swojej ojczyźnie oraz opowiedział o startach w Rzeszowie.

Adrian Heluszka: Martin, kolejna wygrana Marmy Polskie Folie Rzeszów w Lidze Juniorów stała się faktem. Jak podsumujesz środowe zawody oraz swój występ?

Martin Vaculik: Jestem zadowolony ze swojej postawy. Tor był troszeczkę twardszy i trochę czasu upłynęło zanim się do niego dopasowałem. Gdy jednak to się stało, było naprawdę dobrze. Wygraliśmy kolejne zawody i cieszymy się z tego. Szkoda jednak, że od początku wszystko nie układało się po naszej myśli, bo myślę, że wówczas zajęlibyśmy pierwsze miejsce. Myślę zatem, że zawody w moim wykonaniu były jak najbardziej udane.

Udało się Wam zgarnąć srebrny "krążek" w tych zawodach, co z pewnością jest dla waszego zespołu sporym sukcesem. Możecie jedynie żałować, że wasza jazda nie przekłada się na rozgrywki ligowe, gdzie spisujecie się poniżej oczekiwań…

- Na pewno tak, ale myślę, że nie jest to spowodowane jazdą juniorów. Powodem takiego stanu rzeczy jest słaba postawa liderów, którzy mieli robić dużo punktów, a dzieje się inaczej. Wydaje mi się zatem, że juniorzy nie są winni. Oczywiście, jakby tak było w Ekstralidze, jak w Lidze Juniorów, to byłoby super. Wydaje mi się, jednak, że to kwestia czasu i w przyszłym sezonie będzie lepiej.

Jak Ty zapatrujesz się na takie zawody jak Liga Juniorów? To z pewnością szansa dla Was na zdobycie doświadczenia i obycia z motocyklem…

- Na pewno dla mnie to znakomita szkoła. Cieszę się z możliwości startów w takich zawodach.

W tamtym sezonie występowałeś w drugiej lidze w barwach zespołu z Krosna. W tym roku spory przeskok o dwie klasy rozgrywkowe. Da się odczuć różnice? Nie ulega chyba wątpliwości, że obie ligi dzieli przepaść…

- Na pewno tak. Starty w drugiej lidze to zupełnie, co innego, to dwa inne światy. Powoli zaczynam dopasowywać się do tego wszystkiego, choć, jak wiadomo, pierwszy rok występów w Ekstralidze to dla każdego zawodnika duża szkoła. Myślę, że w przyszłym sezonie będzie jeszcze lepiej.

Jak się czujesz w Rzeszowie?

- Bardzo dobrze się czuje, to naprawdę znakomity klub. Szkoda tylko tych wyników. Niemniej jednak w Rzeszowie bardzo mi się podoba, mam tam wielu znajomych. Naprawdę super miasto.

Teraz przed Wami mecze barażowe z Unią Tarnów. Jak widzisz szansę w tym dwumeczu?

- Na pewno będzie bardzo trudno. Tarnów to bardzo mocna i wymagająca drużyna. Zwycięży lepszy, niemniej jednak musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby wyjść z tych meczy zwycięsko.

W jakich barwach widzisz przyszłość żużla na Słowacji? Są jacyś młodzi zawodnicy, przyszli następcy Martina Vaculika?

- Raczej nie. Tam jest bardzo trudno o to. Dlatego też chciałem startować w Polsce i być może w przyszłości reprezentować nawet wasz kraj, jakby była taka możliwość.

No właśnie. Niedawno uzyskałeś polską licencję. Jesteś zadowolony z tego faktu?

- Bardzo jestem zadowolony. Wiele mi to daje, gdyż, tak jak mówię, w przyszłości chciałbym reprezentować Polskę. U nas na Słowacji niestety nie ma możliwości na stworzenie narodowej reprezentacji.

A w przyszłości, po przypuśćmy Twoich dobrych wynikach, jest szansa, że na Słowacji żużel zyska większe grono fanów?

- Myślę, że jakbym zdobył tytuł Indywidualnego Mistrza Świata, to wtedy może media zainteresowałoby się tym i paru zawodników spróbowałoby swoich sił na żużlu (śmiech).

Jesteś znaną osobą na Słowacji? Czy raczej nie masz problemu z przejściem przez miasto niezauważony i nierozpoznany?

- Może w okolicach mojej miejscowości ludzie wiedzą, że startuje na żużlu. Na Słowacji, jednak ten sport nie jest popularny.

Na Słowacji dysponujecie tylko jednym torem w Zarnovicy. Wierzysz, że za kilkanaście lat na tym torze zagości jedna z rund Grand Prix i Martin Vaculik wystąpi w tych zawodach z "dziką kartą"?

- Nie, raczej nie. To raczej nierealne.

Jakie stawiasz sobie cele na najbliższy okres i końcówkę sezonu?

- Za każdym razem uzyskiwać, jak najlepsze wyniki, żeby kibice byli zadowolenie, a ja usatysfakcjonowany. Wiadomo, że jeździ się również dla fanów. Chciałbym, aby moje wyniki były jak najlepsze i również, aby przy tym dopisywało zdrowie.

Komentarze (0)