Zwycięstwo to nie zaskoczyło jednak zawodnika gości - Mariusza Staszewskiego, który jak na kapitana przystało, wierzył swój zespół. Dziewięć wywalczonych punktów i zwycięstwo swojej drużyny wprawiły doświadczonego żużlowca w doskonały humor.
- Nie rozmawiam! Oczywiście żartuję (śmiech - dop. autor). Przyjechaliśmy tutaj wygrać i tak się stało. Upał pewnie pokrzyżował szyki gospodarzom, bo to my czuliśmy się dobrze na tym torze. Przede wszystkim wygrywaliśmy starty, co jak wiadomo jest kluczową sprawą jeśli chodzi o sukces w żużlu. Trafiliśmy z ustawieniami i zaskoczyliśmy gospodarzy, choć ja od początku wierzyłem w dobry wynik. Liga jest mała, bardzo wyrównana i wszystko się może zdarzyć. Teraz musimy wygrać własnym torze z Grudziądzem, co wcale nie będzie łatwiejsze niż zwycięstwo w Łodzi, bo wielu zawodnikom na naszej nawierzchni w miarę łatwo się jeździ – podsumował wychowanek gorzowskiej Stali.