Jeśli kogoś nie stać na kupno danego towaru lub na skorzystanie z danej usługi, to po prostu wybiera tańsze rozwiązanie. Inaczej było w przypadku prezesów klubów żużlowych, którzy podpisywali kontrakty bez pokrycia, a następnie narzekali na to, że płacą za dużo, a także na brak pieniędzy w klubowej kasie.
Po wprowadzeniu Regulaminu Finansowego zawodnicy nie będą mogli oczekiwać wyższych wynagrodzeń. Czy przepis zmniejszający pole do popisu jest dowodem na to, że prezesi klubów ENEA Ekstraligi to słabi negocjatorzy? - Do tego czasu jeśli chodzi o rozmowy kontraktowe, to nie ma mowy o negocjacjach. My po prostu spełniamy warunki żużlowców. Podażowo rynek klasowych zawodników jest niski, bo nie mamy w czym wybierać. Dobrych zawodników, a nawet średniaków brakuje, przez co każdy ma swoje stawki - zauważył Wojciech Stępniewski, prezes Unibaxu Toruń. - Obecnie regulujemy rynek. Jak kiedyś brakowano masła, to też wprowadzano kartki. Musimy to przetrwać, bo młodzież puka, aby zacząć się próbować wybijać. Poczekajmy, aż będzie więcej osób do jazdy. Właścicielami klubów są ludzie, którzy od lat prowadzą biznesy. Gdyby nie mieli zdolności negocjacyjnych to by nie potrafili tego robić. Rynek obecnie jest bardzo słaby - dodał prezes klubu z Torunia.
Wspólnicy spółki obecni na konferencji prasowej zgodnie stwierdzili, że często rynek psują bogaci ludzie, których interesują tylko złote medale. Zawodnicy zamiast miliona złotych, nagle zaczynają zarabiać dwa miliony złotych i ciężko jest w takim przypadku powrócić do poprzedniej gaży. Stwierdzili oni, że nakręciło się to do niebezpiecznego poziomu.
Jak zauważył Paweł Mizgalski, biedniejsze ośrodki nie wychodziły w sprawie wprowadzenia Regulaminu Finansowego przed szereg. - Z tą propozycją wyszły kluby, które miały najwięcej pieniędzy do wydania. Same zdecydowały narzucić sobie reżim. Mówiliśmy o presji wyników. To nie tylko zdolność negocjacji, presja była z różnych środowisk. Mamy argument dla zawodników, sponsorów i władz miasta, że są pewne ramy, których musimy się trzymać. To nie ma wspólnego ze zdolnościami negocjacyjnymi - powiedział wprost prezes Dospelu Włókniarz Częstochowa .
Stępniewski: Nie ma mowy o negocjacjach. My spełniamy warunki zawodników
Czy wprowadzając Regulamin Finansowy prezesi przyznali się poniekąd, że są słabymi negocjatorami i muszą podpierać się przepisami, aby uzyskać satysfakcjonujące stawki?