- To były naprawdę ciężkie zawody. Brytyjczycy wystartowali bardzo dobrze i musieliśmy z nimi rywalizować cały czas. Trudno się startuje przeciwko zawodnikom, którzy są u siebie i wszystko jest po ich stronie. To nie jest łatwe, ale walczyliśmy i byliśmy coraz bliżej - przyznał Chris Holder.
Już na początku zawodów Brytyjczycy wyszli na sześciopunktowe prowadzenie. - Było jeszcze dużo wyścigów, to tylko sześć biegów, nie panikowaliśmy. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko. Brytyjczycy zawsze radzą sobie dobrze - to dobry team, ale nie obawialiśmy się. Oczywiście byłoby inaczej, gdyby w tym momencie zostało do końca trzy wyścigi, ale mieliśmy dobre ustawienia i walczyliśmy. Na końcu odwróciliśmy sytuację - stwierdził lider reprezentacji Australii.
Zespołowi z Antypodów pomogła świetna jazda Jasona Crumpa, który wystartował jako joker. - Crumpie zrobił robotę jokerem i wróciliśmy do meczu. Opady deszczu sprawiły, że tor był bardziej śliski, ale dało się na nim rywalizować i wyprzedzać i dalsza część zawodów była świetna. Udało nam się wykorzystać swojego jokera. Staraliśmy się użyć go wcześniej, a oni użyli go bliżej końca. Zbliżyli się do nas i to była naprawdę ciężka walka. Nie czuliśmy się komfortowo, ale zanotowaliśmy dobre ostatnie wyścigi i utrzymaliśmy prowadzenie - powiedział "Chrispy".
W tegorocznym sezonie zmianie uległ regulamin rozgrywek o Drużynowy Puchar Świata. Ich zwolennikiem jest zawodnik Unibaksu Toruń. - Czterech zawodników pomaga większości drużyn, szczególnie Rosjanom. Mają oni czterech naprawdę dobrych zawodników, ale nie pięciu. Wydaje mi się, że każdy kraj ma czterech dobrych żużlowców i przez to jest ciężej. Widzieliśmy to dzisiaj.
Teraz Australijczyków czeka finał w Malilli. Aussies wymieniani są jako najwięksi kandydaci do złotego medalu. - Nie wiem dlaczego jesteśmy faworytami. Mamy dobry team, ale taki ma każdy. Nie patrzymy na to. Chcemy się po prostu ścigać i wygrywać - zakończył Holder.